W rytmie serca!

Monika Łącka

publikacja 19.05.2013 14:50

We wrześniu w Filharmonii Krakowskiej odbędzie się koncert - podziękowanie dla darczyńców, którzy włączyli się w akcję 123456serc.pl.

W rytmie serca! Po remoncie tarasu górnej części bursy deszcze i kolejna zima już nie zagrażają. Teraz trzeba jednak zabezpieczyć dolną kondygnację - mówią siostry sercanki Monika Łącka/GN

Podczas tego wyjątkowego wieczoru, 21 września, dla wszystkich naszych ofiarodawców z Klubu Szczodrych Serc (i dla tych, którzy zechcą do niego dołączyć) wystąpią Piotr Kita (w repertuarze Andrzeja Zauchy) oraz Eleni. Koncert „W rytmie serc” poprowadzi Krzysztof Piasecki – zaprasza s. Aleksandra Nosalska ze Zgromadzenia Służebnic Najświętszego Serca Jezusowego, pomysłodawczyni akcji www.123456serc.pl.

O akcji, która trwa już blisko dwa lata (i którą być może wesprze aukcja – szczegóły na końcu tekstu), pisaliśmy wielokrotnie. Przypomnijmy najważniejsze fakty.           

Jezus czeka za ścianą

Czteropiętrowy gmach przy pl. gen. Sikorskiego 13 powstał w latach 60. XX.,  gdy ówczesne władze odebrały siostrom część działki i wybudowały na niej biurowiec. Na początku lat 90. krakowskie siostry sercanki własność odzyskały (albo raczej: odkupiły, bo dostały prawo pierwokupu gmachu) i przeznaczyły go na cele statutowe zgromadzenia. A te sięgają XIX w.

– Do Krakowa przyjeżdżały wtedy młode kobiety szukające pracy. W obcym środowisku napotykały wiele zagrożeń. Na prośbę ks. Sebastiana Pelczara, prof. UJ, zaopiekowała się nimi Ludwika Szczęsna (późniejsza współzałożycielka i pierwsza przełożona Zgromadzenia Służebnic Serca Jezusowego) – opowiada s. Nosalska. Kobiety miały możliwość zamieszkania z siostrami, a oprócz bezpiecznego dachu nad głową zorganizowano dla nich także szkołę gospodarstwa domowego. Czasy się zmieniły, ale do Krakowa nadal przyjeżdżają młode dziewczyny. – Podejmując tu studia wciąż potrzebują opieki. To dla nich, blisko 20 lat temu, w odzyskanym budynku utworzyłyśmy bursę, w której dbamy zarówno o rozwój intelektualny studentek, jak i ten duchowy. Zdarza się, że niektóre dziewczyny mają na bakier z Panem Bogiem, a pobyt u nas pozwolił im uporządkować tę sferę życia – cieszy się s. Nosalska.

– Ten dom to prawdziwe sanatorium dla duszy i idealne miejsce do nauki oraz wypoczynku – mówią zgodnie jego mieszkanki, czyli 70 dziewczyn z różnych stron Polski. Niektóre dopiero w tym roku akademickim rozpoczęły studia, inne mieszkają tu już kolejny rok i bursy na akademik lub wynajmowanie mieszkanie nie zamieniłyby za żadne skarby.

– Czasem koledzy z roku mówią mi, że już najwyższy czas żebym wyprowadziła się od sióstr, bo „to dziwne, żebym mając tyle lat mieszkała pod takim nadzorem”. Ale mnie właśnie tu jest dobrze, gdzie jest dom i wiem, że kogoś obchodzi mój los i moje problemy. Bo do sióstr zawsze mogę przyjść na herbatę i porozmawiać – przekonuje Monika, studentka II roku pedagogiki na Akademii„Ignacjanum”.

– W wynajmowanym mieszkaniu tylko pozornie byłabym niezależna, bo ustalone (przez siebie) zasady mogłabym przecież potem naginać, w zależności od potrzeb. Tu wiem, że choć siostry bardzo się o nas troszczą, to są sprawy, o które muszę (a nie mogę – jeśli chcę) sama zadbać i mam konkretne obowiązki do wykonania – dodaje Ewa, studentka III roku pedagogiki specjalnej Uniwersytetu Pedagogicznego. Do bursy przyszła razem z koleżanką. Ta jednak szybko zrezygnowała. Ewa została. – I nie żałuję! Raczej polecam to miejsce innym. Bo choć początkowo trochę bałam się regulaminu, który musiałam podpisać na dzień dobry, to rzeczywistość okazała się bardzo przyjazna – mówi.

Bursa bije na głowę każde inne studenckie „lokum” jeszcze pod jednym względem.

– W bursie jest kaplica, a w niej Jezus w Najświętszym Sakramencie. W każdej chwili czeka na nas, a my chętnie korzystamy z możliwości spotkania z Nim. Mieszkając w bursie nie da się złamać kręgosłupa moralnego, co czasem może się przytrafić po przyjeździe na studia do wielkiego miasta – przekonuje Amelia, studentka I roku filologii węgierskiej na Uniwersytecie Jagiellońskim. – Nie bez znaczenia była też cena. Koledzy z roku dziwią się, że w bursie, w czteroosobowym pokoju mieszkam za 330 zł miesięcznie. I że mam tu o wiele lepsze warunki niż oni w mieszkaniu wynajmowanym nawet za 1000 zł miesięcznie, i to na drugim końcu miasta – dodaje.

Remont wciąż trwa

Problem w tym, że powstały kilkadziesiąt lat temu budynek wymaga gruntownego remontu. I po to właśnie została wymyślona akcja 123456serc.pl. – Pomysł na kampanię jest prosty. Skoro bursę prowadzą sercanki i w duchu chrześcijańskiego miłosierdzia działają dla dobra całego społeczeństwa, to motyw serca wydawał się być oczywisty. Znakiem kampanii stał się więc motyw czterolistnej koniczyny, w którą została wpisana niezliczona ilość serc. Chcemy, by osoby wstępujące do Klubu Szczodrych Serc czuły, że dają szczęście i otrzymują je. Jeśli do klubu zapiszą się 123 456 osób, a każda z nich wpłaci jedyne 35 zł, to uda się wyremontować dom tak, jak potrzebują tego studentki – opowiada Mariusz Górniak, autor strony www.123456serc.pl.

Za pieniądze zebrane od początku trwania kampanii, dużo udało się już zrobić: wyremontowana została m.in. pralnia z suszarnią, dyżurka, pokój gościnny, biuro, a w ub. roku zabezpieczony został także przeciekający i powodujący zagrzybienie całej ściany taras, którego powierzchnia wynosi aż 82,5 mkw. Teraz najważniejszą inwestycją jest remont piwnic, by woda podczas intensywnych opadów deszczu nie dostawała się do budynku. To bardzo kosztowna, ale naprawdę niezbędna inwestycja.

Sercankom zależy też, by w bursie powstała kuchnia na miarę XXI, w której studentki będą doskonalić zdolności kulinarne. Bo gdy już skończą studia, opuszczą bursę i założą swoje rodziny, to właśnie w kuchni będzie palić się ognisko ich domowego życia. Siostry chcą też, aby w bursie powstała aula, sala multimedialna i sala, w której studentki kierunków artystycznych będą mogły przygotowywać się do zajęć. Dobrze byłoby też, gdyby w każdym z pokoi był dostęp do internetu. Pokoje też trzeba odświeżyć… Na razie są trzy i czteroosobowe. W przyszłości mają być dwu i trzyosobowe.

Od koncertu do aukcji

– Wszystkim ofiarodawcom za dotychczasowe wpłaty pięknie dziękujemy i zapraszamy na koncert do filharmonii – mówi s. Aleksandra, która w zanadrzu ma jeszcze jedną niespodziankę. Jakiś czas temu do sióstr zadzwoniła pewna pani, spadkobierczyni kolekcji kamieni szlachetnych. Słyszała o kampanii 123456serc.pl i powiedziała, że chciałaby mieć w niej swój udział. Pomyślała, że można zorganizować aukcję, a ona chętnie przeznaczy na nią coś z rodowej kolekcji, co przyniesie konkretną, finansową korzyść, czyli wsparcie remontu bursy.  

– Zapisałam numer telefonu do tej pani i temat aukcji został „zasiany” w naszych umysłach. Zaczęłyśmy go drążyć. Okazało się, że organizacja aukcji to nie taka prosta sprawa. Co prawda zgromadzenia zakonne i osoby, do których zwróciłyśmy się z prośbą o tworzenie kolekcji na aukcję, odpowiedziały bardzo hojnie. Trzeba było nawet zdecydować, co wybrać na aukcję, a co zrobić z przedmiotami, które w katalogu się nie zmieściły. W ten sposób powstała licytacja na Allegro. Chciałyśmy też jednak zorganizować aukcję z prawdziwego zdarzenia. Stawiłyśmy czoła temu i temu wyzwaniu, ale ostatecznie wydarzenie musiało zostać odroczone w czasie. Temat po roku znowu wraca i może po koncercie okaże się, że w końcu uda się dopiąć aukcję na ostatni guzik? Bardzo byłybyśmy szczęśliwe – opowiada s. Nosalska.

PS. Osoby zainteresowane aukcją i mające pomysł na to, by wydarzenie okazało się sukcesem, proszone są o kontakt z s. Aleksandrą.

PS2. O tym, gdzie i kiedy będzie można nabyć bilety na koncert, Czytelników na pewno wkrótce poinformujemy!