Księżowskie problemy

ks. Jacek Stryczek

|

Gość Krakowski 40/2013

publikacja 03.10.2013 00:00

Całkiem niedawno błogosławiłem ślub. Narzeczeni składali właśnie podpisy, gdy jeden ze świadków zerknął i rzucił do mnie: „Jaki zegarek! No, jakiś sportowy, lepszy...”.

Księżowskie problemy

Akurat ten zegarek dostałem, kosztował ok. 200 zł. Ale nie ukrywam, że dla mnie to było zwykłe chamstwo. Tym bardziej, że zawsze i wszędzie powtarzam: „Pieniądze nie są i nie będą największym problemem księży”. Zwłaszcza teraz, gdy można z łatwością zarabiać duże pieniądze. Uważam, że problemy księży są gdzie indziej.

Jako jeden z najważniejszych postrzegam dużą ilość negatywnych emocji, która gromadzi się w kapłanach. Sam pamiętam pięć lat swojej pracy, kiedy spowiadałem po ponad 20 godzin tygodniowo. Świat wydawał mi się wtedy dużo smutniejszy i przerażający. Ale nie chodzi tylko o tak wzniosłe powody. Negatywne emocje pojawiają się i należy je przepracowywać. Nie wolno ich pozostawiać w sobie, bo wtedy niszczą człowieka od środka. Świat nie jest zły, ale potrzebuje zbawienia. Myślący inaczej nie są źli, są inni. Grzesznik potrzebuje miłosierdzia, rozrabiające dziecko – wychowania. Chrześcijanie powinni specjalizować się w przepracowywaniu złych emocji w radość. Według św. Franciszka, będzie to radość doskonała.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.