By nie zamarzli

Dominika Cicha

publikacja 04.12.2013 08:00

W Krakowskim Szpitalu Specjalistycznym im. Jana Pawła II powstało Centrum Leczenia Hipotermii Głębokiej.

By nie zamarzli Ryzyko zgonu osób wychłodzonych odnalezionych w mieszkaniach jest od 2 do 8 razy większe niż u znalezionych na zewnątrz Dominika Cicha /GN

Zbliża się zima – w tym czasie nietrudno o wychłodzenie organizmu. Według oficjalnych statystyk GUS, w wyniku hipotermii w Polsce umiera rocznie od 323 do 606 osób. Prawdopodobnie ofiar jest jednak znacznie więcej.

Gdy temperatura organizmu spada do 32, a nawet 28 stopni Celsjusza, u pacjenta zaobserwować można obniżony poziom świadomości (apatia, zaburzenia mowy, koordynacji ruchowej). Jeśli wyniesie od 28 do 24 stopni, wychłodzony człowiek traci przytomność, często towarzyszą temu zaburzenia rytmu serca, czynności tętna i oddechu. Poniżej 24 stopni następuje zatrzymanie krążenia, co – w przypadku nieudzielenia pomocy – prowadzi do śmierci.

W województwie małopolskim opracowano specjalną procedurę postępowania w takich przypadkach, jak dotąd jedyną w Polsce. Pacjenci w stanie hipotermii trafią do Krakowskiego Szpitala Specjalistycznego im. Jana Pawła II, gdzie zostaną poddani nowatorskiemu zabiegowi pozaustrojowego ogrzewania ciała. Dzięki niemu w ciągu godziny można podnieść temperaturę o 6–9 stopni. Jak podaje dr Sylweriusz Kosiński, ratownik TOPR, dzięki konwencjonalnym metodom w tym samym czasie temperaturę ciała zwiększyć można o 1–2 stopnie.

15 listopada do krakowskiego szpitala przyjęto pacjenta z temperaturą 25 st. C. Zabieg pozaustrojowego ogrzewania, który trwał 75 minut, zakończył się pomyślnie. Najniższa temperatura, jaką na świecie odnotowano u wychłodzonej, uratowanej osoby, wynosiła 13,7 st. C.

Jak wygląda taki zabieg? Pacjenta podpina się do sztucznego płucoserca, jego krew zostaje wypompowana i ogrzana, a następnie ponownie wprowadzona do układu tętniczego. Jak podaje dr Rafał Drwiła, placówka dysponuje sprzętem umożliwiającym jednoczesne ratowanie 6 osób.

– W górach wychłodzenie występuje znacznie rzadziej niż się powszechnie się sądzi – mówi dr Kosiński i zwraca uwagę na szczególnie niebezpieczną hipotermię „miejską”, która dotyka ludzi bezdomnych, często będących pod wpływem alkoholu, oraz osoby samotne w wieku 60–80 lat. Wbrew pozorom, ryzyko zgonu u osób odnalezionych w mieszkaniach jest od 2 do 8 razy większe niż u znalezionych na zewnątrz.

Gotowość do współpracy z Krakowskim Szpitalem Specjalistycznym zgłosili: Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe, Górskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe – grupy Beskidzka, Podhalańska, Jurajska, Centrum Dyspozytorskie Kraków, szpitalne oddziały ratunkowe, krakowska Straż Pożarna oraz Policja, która szczególnie pomaga w ustaleniu tożsamości pacjentów anonimowych. Strażacy zostaną wyszkoleni, by potrafili właściwie ocenić stan wychłodzonego i przedwcześnie nie orzekli jego zgonu. Niezbędna jest także większa wrażliwość społeczna, zainteresowanie osobami potrzebującymi pomocy, np. sąsiadami w podeszłym wieku, którzy mają problemy z poruszaniem albo nie stać ich na opał.

Dokładny opis procedury oraz materiały edukacyjne są dostępne pod adresem: www.hipotermia.edu.pl.