Prorok, kapłan i król to ja

Barbara Jaworska

publikacja 24.01.2014 01:53

- Zastanów się: jeśli komuś nie przebaczysz, a codziennie odmawiasz modlitwę "Ojcze nasz", to codziennie prosisz Boga, żeby ci nie wybaczał! - mówił na barce Witek Wilk.

Prorok, kapłan i król to ja - Problemem Kościoła jest religijność, która weszła w miejsce wiary - mówił kapitan Wilk Grzegorz Kozakiewicz

Kolejnym, siódmym już kapitanem barki "Aquarius", zacumowanej na Wiśle obok mostu Dębnickiego w Krakowie, był Witold Wilk. - Mąż, ojciec czwórki dzieci, przedstawiciel Szkoły Nowej Ewangelizacji z Otwocka. Resztę sam wam opowie - przedstawił gościa "stacjonarnego rejsu" ewangelizacyjnego ks. Łukasz Gołaś, pallotyn, gospodarz spotkania.

- Na początek dodam tylko, że z zawodu jestem perkusistą. Cóż, przyszliście posłuchać bębniarza, w dodatku bez bębnów - zagaił Witek, opowiedziawszy wcześniej dowcip o "nieużywanych mózgach" perkusistów.

Od początku gość mówił lekko, choć o sprawach wielkiej wagi. Zaczął od pytania, dlaczego ludzie przychodzą na tego typu spotkania. - Myślę, że wszyscy, którzy tu są, czegoś szukają. A to znaczy, że czegoś nie mają. Gonimy za jakimś brakiem. Dlatego proszę, żeby na początku każdy zadał sobie pytanie, czego oczekuje od tego spotkania. Zachęcam cię, żebyś się tu spotkał z Jezusem Chrystusem, a nie z Witkiem Wilkiem, i poprosił Go o wypełnienie tej luki, tego braku - zaproponował. - Duchu Święty, spraw, abyśmy stąd wyszli nowi!

Witek opowiedział o swoich poszukiwaniach Boga, które rozpoczął w wieku 15 lat. Choć wywodzi się z katolickiej, śląskiej rodziny i od dzieciństwa słuchał katolickich kazań, nie widział, by ludzie, którzy chodzili do kościoła, żyli tym, co tam usłyszeli. W końcu doszedł do wniosku, że "należy do nie tego Kościoła, co trzeba". - Zacząłem chodzić i szukać. Jak policzyłem - trafiłem w sumie do 17 wyznań i sekt nawet. Ale "zabezpieczyłem się", chodząc także co niedzielę do kościoła katolickiego na Mszę.

Pierwszym "przełomem" był wyjazd na rekolekcje, który zaproponował mu - nie używając słowa "rekolekcje" - ksiądz z rodzinnego Bytomia. Dostał też od niego Pismo Święte i radę: "Czytaj tę książkę, a znajdziesz Boga". Odtąd nieustannie zdumiewał się tym, co tam wyczytał i chciał być świadkiem takich cudów, jakie tam opisano. Modlił się: "Panie Boże, jeśli Ty w ogóle jesteś, to ja Cię proszę, żebym zobaczył te znaki!".

- W końcu "uzależniłem się" od Pisma Świętego. Czytałem je po 4-6 godzin dziennie. Dopiero w wieku 22 lat trafiłem na kurs "Filip". I nadszedł 12 grudnia 1998 r. Było to w Gliwicach, ok. 22.30. Ludzie modlili się o wylanie Ducha Świętego nade mną. I stało się. Wybiegłem z kościoła ze łzami (a chłopaki podobno nie płaczą), jeździłem po całym osiedlu samochodem do 1.00 w nocy - nie po ulicach, ale po trawnikach - i krzyczałem na całe gardło: "Alleluja! Jezus żyje!". I zrozumiałem, że Duch Święty będzie mnie prowadził i wszystkiego uczył - opowiadał.

I powoli wszystko - z pomocą Pisma Świętego - mu się rozjaśniało: że Bóg ma zamiar wobec niego, że ten zamiar jest pełen pokoju, a nie zguby, by zapewnić mu przyszłość, jakiej oczekuje. - Powiedział: "Zapisałem prawdę w twoim sercu". To znaczy, że te oczekiwania są wewnątrz mnie! - tłumaczył. - I zrozumiałem też, że Bóg nie da mi niczego, co nie będzie dla mnie dobre. Że trzeba rozróżnić między potrzebami a zachciankami.

Zastanawiał się, co znaczy, że wiara jest łaską. Wyczytał w Biblii, że jest ona "poręką tych dóbr, których nie widzimy". - A więc wiara jest decyzją! Pan Bóg łaskę dał każdemu, ale korzystają z niej ci, którzy podjęli decyzję! - wyjaśniał. - A problemem Kościoła dzisiaj jest religijność, która weszła w miejsce wiary. Tymczasem najważniejsza jest relacja z Bogiem. Bóg do nas mówi: "Sercem jesteście daleko ode Mnie, dlatego nie wiecie, czego od was chcę".

Witek stawiał szybkie diagnozy. - Kościół potrzebuje mocy Ducha Świętego. A Kościół to my - przypomniał. I nawiązał do chrztu, podczas którego nad każdym dzieckiem kapłan wypowiada słowa: "Namaszczam cię na proroka, kapłana i króla". - Prorok przepowiada Słowo, czyli ewangelizuje. Kapłanami jesteśmy, bo "współcelebrujemy" Mszę z księdzem, a królowanie polega na tym, żeby mieć pozytywny wpływ na losy świata. Błogosławcie, nie złorzeczcie! Stwarzajcie dobrą rzeczywistość - mówił.

Przypomniał, jak bardzo ważne jest przebaczenie. Bez niego nie możemy liczyć na przychylność Boga. A nawet gorzej: - Jeśli komuś nie przebaczyłeś, to codziennie w modlitwie "Ojcze nasz" prosisz Boga, żeby ci nie wybaczał! - przestrzegł. - I pamiętaj: jeśli nie działa w tobie Duch Boży, to działa w tobie duch zły. Nie ma ducha neutralnego. To zła wiadomość. Ale dobra jest taka, że zwycięstwo jest po naszej stronie.

Spotkanie zakończyło się modlitwą oddania życia Jezusowi i uznania Go jedynym Panem i Zbawicielem. Witek modlił się nad wszystkimi uczestnikami "rejsu" i wypowiedział wiele słów poznania o dokonujących się w trakcie modlitwy uzdrowieniach fizycznych i duchowych.

Następne spotkanie na barce "Aquarius" odbędzie się 20 lutego, a w roli kapitana wystąpi ks. Krzysztof Kralka. Zapisy ruszą 1 lutego na stronie: nowohuckie.pl.