Powróci słynna skarbonka

Bogdan Gancarz

publikacja 24.01.2014 10:29

Skarbonka z Rynku Głównego powróci nań 30 stycznia.

Powróci słynna skarbonka Skarbonka w pracowni Romana Bobickiego Adam Wojnar /GN

Zniknęła 30 września ub. roku z okolic Wieży Ratuszowej na krakowskim Rynku Głównym. Stała tu od 1978 r. i była jednym z popularnych punktów orientacyjnych dla krakowian i turystów.

W ubiegłym roku została dwukrotnie uszkodzona. Wpierw w czerwcu, potem zaś we wrześniu, gdy do dziś nieukarany 20-latek kopnął w nią mocno, uszkadzając szybę. Po tym incydencie Maciej Wilamowski,  dyrektor biura Społecznego Komitetu Odnowy Zabytków Krakowa, do którego należy skarbonka, podjął decyzję o tym, że skarbonka po kolejnej naprawie nie wróci już na swoje dawne miejsce.

Wywołało to jednak burzę w Krakowie szanującym tradycję, choćby jedynie 35-letnią. Prezydent Krakowa prof. Jacek Majchrowski interweniował w tej sprawie u przewodniczącego SKOZK prof. Franciszka Ziejki. Ustalono, że skarbonka powróci jednak na Rynek po remoncie. Naprawiono ją bezpłatnie w znanej pracowni metaloplastycznej Romana Bobińskiego. Przy okazji zmodernizowano konstrukcję skarbonki. Zamontowano m.in. grubsze i mocniejsze szyby. Teraz rozważane są sposoby skutecznego monitoringu słynnej skarbonki, gdy ponownie wróci na Rynek.

Pojawiła się ona na Rynku w grudniu 1978 r., po powołaniu SKOZK. Zaprojektował ją artysta plastyk Jacek Piórecki. Na szklanych ścianach umieszczono wykonane z brązu litery „K” ozdobione koronami, skopiowane z głównych drzwi katedry wawelskiej. Skarbonkę wieńczą zaś symbolicznie miniaturowe blanki murów miejskich Krakowa.

Dzięki złotówkom i dolarom wrzucanym do skarbonki na Rynku i jej bliźniaczki stojącej na wzgórzu wawelskim wyremontowano wiele zabytków. Teraz ofiarność jest już znacznie mniejsza. Co roku ze skarbonki na Rynku wyjmuje się ok. 10 tys. zł.

- Za każdym razem, gdy przyjeżdżam do Krakowa, miasta moich studiów uniwersyteckich, przychodzę na Rynek i wrzucam do skarbonki 50 marek, by krakowskie zabytki nam piękniały - powiedział Andrzej Cichocki z Niemiec.