Lądowanie w Popradzie

Jan Głąbiński

publikacja 22.02.2014 21:07

Lotnisko w Popradzie na Słowacji ma nową halę odlotów. Czy będą tam lądować uczestnicy olimpiady w 2022 roku?

Lądowanie w Popradzie W okresie zimowym na lotnisku w Popradzie ląduje bombardier należący jednego z polskich przewoźników Jan Głąbiński /GN

Polska i Słowacja bardzo chcą zorganizować zimową olimpiadę w 2022 r. Nasi południowy sąsiedzi w tym celu prowadzą inwestycje na podtatrzańskim lotnisku w Popradzie, odległym od Zakopanego zaledwie o 60 km. Jest już nowa hala odlotów, którą otworzył premier Słowacji Robert Fico. Jak podkreślał, lotnisko spełnia w tej chwili kryteria strefy Schengen. Pieniądze na inwestycję pochodziły z budżetu państwa.

– Lotnisko to niezwykle ważna inwestycja w kontekście ubiegania się o organizację zimowych igrzysk olimpijskich wspólnie z Polską w 2022 r. – zaznaczył premier Fico. Ale to nie koniec prac na tym lotnisku. Powstanie jeszcze parking na 90 miejsc. – Obecna przepustowość naszego portu lotniczego wzrosła do 450 pasażerów. Stara hala będzie służyć do obsługi lotów prywatnych – zapowiada dyrektor lotniska Ivana Herkelová.

Z lotniska w Popradzie odbywają się loty czarterowe m.in. do Bułgarii. Stałe połączenia w okresie zimowym ma na razie tylko polski Eurolot. Samoloty lądują i startują w każdą sobotę. Na pokładzie nowoczesnego bombardiera Q400 są zwykle narciarze, którzy wykupili pobyt na Słowacji w jednym z biur podróży. – Te połączenia odbywają się na zasadzie czarteru z biurem podróży, ale jest też pula biletów, które są w naszym systemie sprzedaży – mówi rzecznik prasowy eurolot.com Karina Lisowska.

Rejs w godzinach południowych z Gdańska trwa 1 h i 15 minut. – Ceny są podobne, jak na Podhalu, a do tego transport bardzo wygodny, dlatego zdecydowałam się na taki zimowy wypoczynek – powiedziała nam na pokładzie jedna z pasażerek. W gronie osób podróżujących było też kilka rodzin z dziećmi. Według cennika biura podróży, pobyt na Słowacji nawet na dzień przed wylotem można kupić za niecałe 1000 zł.

W cenie są pobyt w hotelu, wyżywienie, bilet lotniczy tam i z powrotem. – To naprawdę dobra oferta. Coraz więcej Polaków decyduje się na wypoczynek zimowy na Słowacji. U naszych południowych sąsiadów jest większy spokój, mniejszy tłok na stokach – przyznaje pan Tadeusz, jeden z właścicieli lokali gastronomicznych w Zakopanem.

Pasażerowie w trakcie lotu do Popradu lotu mogą liczyć na darmowy poczęstunek, a także – przy dobrej widoczności – na niesamowite krajobrazy górskich szczytów. Samolot – w zależności od obranego kursu – przelatuje często nad Krakowem i Podhalem na wysokości od 5,5 do 6 tys. m z prędkością 600–700 km/h.

Bywa i tak, że można podziwiać Beskid Sądecki i Jezioro Rożnowskie. – Lecimy w zależności od zgody kontroli naziemnej i wyznaczonego kursu – mówi nam na lotnisku w Popradzie pan Rafał, pilotujący bombardiera z Gdańska do Popradu.

Frekwencja na rejsach do Popradu to ok. 50 proc. Na pokładzie bombardiera może podróżować prawie 80 osób. Nie wiadomo, czy polski przewoźnik zdecyduje się na loty na tej trasie w okresie letnim. Przypomnijmy, że Eurolot woził już wcześniej pasażerów z Popradu do Warszawy i Gdańska. Były to dwa osobne rejsy. Jednak, ze względu na małe zainteresowanie pasażerów, wprowadzono jeden lot do Gdańska, z międzylądowaniem w Warszawie. Rejsy były wykonywane najmniejszymi samolotami z floty, czyli maszynami typu ATR 42. Taki samolot zabiera na pokład 45 osób. Frekwencja bywała różna. Pasażerowie mogli wykupić do tego transport busem do lub z Zakopanego.

Na lotnisku w Popradzie od grudnia do stycznia lądowały też często duże samoloty, na pokładzie których byli Rosjanie. Jednak na pobyt wybierali oni raczej tatrzańskie miejscowości po stronie słowackiej.

Lotnisko w Popradzie jest dotowane przez władze słowackie. Trwają też rozmowy w sprawie uruchomienia regularnych połączeń do Europy przez tanie linie lotnicze. Największy, jak do tej pory, rozkwit lotnisko przeżywało w 2007 r., kiedy to startowały i lądowały w Popradzie samoloty należące do SkyEurope. Tanie linie lotniczne, których właścicielem był jeden z obywateli Słowacji, niestety, nie utrzymały się na rynku.