Już się nie boję!

Monika Łącka

publikacja 25.03.2014 14:33

Stróżowie Wielkanocnego Poranka z Włoch podbijają serca mieszkańców Krakowa.

Już się nie boję! - W Fatimie obiecałam Matce Bożej, że wrócę do Kościoła - opowiada Erica ze wspólnoty Sentinelle del Mattino di Pasqua Monika Łącka /GN

Gdziekolwiek się pojawią – w szkołach, krakowskich kościołach, na ulicach – zarażają uśmiechem, optymizmem i pogodą ducha wypływającą z gorącej wiary, która potrafi przemienić życie, oraz ze spotkania żywego Boga, który w zupełnie nieoczekiwanym momencie dotknął ich serca. Wszędzie też dzielą się świadectwem tej wiary i mówią o Jezusie jako o swoim najlepszym przyjacielu.

– Gdy patrzę na was, widzę, jak bardzo przypominacie mi mnie samą, z moich szkolnych lat. To były bardzo intensywne i trudne lata. Nie jest łatwo raz jeszcze przemierzyć te drogi i opowiedzieć wszystko ze szczegółami. Chcę jednak dać wam w prezencie moją historię, abyście nie popełniali tych samych błędów – mówiła 32-letnia Erica do uczniów I Liceum Ogólnokształcącego w Krakowie, gdzie ewangelizatorzy ze wspólnoty Sentinelle del Mattino di Pasqua prowadzili wielkopostne rekolekcje.

Erice i jej dwóm siostrom w dzieciństwie niczego nie brakowało – jej rodzice zajmowali się włoską modą, byli właścicielami znanej w całej Europie fabryki butów. – Niestety, z czasem ją stracili. Pamiętam ich lęk, czy zdołają nas teraz wychować, gdy trudno było przeżyć kolejny miesiąc. Chcieli naszego dobra, ale dla tego „dobra” popełniali też błędy. Zamarzyli sobie, abym studiowała architekturę, znała kilka języków, miała dobrą pracę. Mówili, że to, czego ja chcę, tej pracy mi nie zagwarantuje. Cierpiałam więc i rósł we mnie bunt – wspomina.

Jeszcze większym cierpieniem był dla niej brak miłości, bowiem rodzice byli tak pochłonięci obowiązkami, że nie mieli czasu, aby być z dziećmi. – Mamę zastępowała mi opiekunka. Taty ciągle w moim życiu nie było. Dorastając, szukałam więc miłości, robiłam wszystko, abym w końcu poczuła, że jestem kochana. Popełniałam wszystkie możliwe błędy: godziłam się na kompromisy, używałam swojego ciała, paliłam papierosy, próbowałam lekkich narkotyków, piłam alkohol – opowiada Erica.

W końcu, bawiąc się z ogniem, sparzyła się. Miała ok. 19 lat, gdy jej w domu pojawił się pierwszy komputer, a koleżanka namówiła Ericę do prowadzenia rozmów na czacie. – Tak poznałam pewnego mężczyznę. To, co mówił, sprawiało, że czułam się kochana. Wierzyłam, że jest ze mną szczery, ale kiedy się spotkaliśmy, on mnie wykorzystał. Od tego momentu coraz bardziej staczałam się na dno. Szukałam miłości, przyciągając uwagę mężczyzn, a tak naprawdę potrzebowałam uwagi ojca. Weszłam też w kilka poważniejszych związków, ale wszystkie się skończyły – mówi.

Przełomem w jej życiu stała się wizyta w Fatimie. – Maryja zawsze była dla mnie bardzo ważna, nawet wtedy, gdy byłam daleko od Kościoła. Tam, w sanktuarium w Fatimie, przemówiła do mojego serca. Nagle poczułam, że chcę uklęknąć, by po wielu latach przerwy znowu się pomodlić. Obiecałam Jej, że po powrocie do Włoch zmienię się – wyznaje dziewczyna.

W tej duchowej drodze towarzyszył jej nowy chłopak, ale i on, na dwa miesiące przed ślubem, zranił. Potem, gdy jej wiara coraz bardziej się umacniała, poznała kolejnego mężczyznę. Razem pojechali do Asyżu, gdzie przy grobie św. Franciszka poprosiła o dar czystości w związku aż do ślubu. – Chciałam być w końcu prawdziwie kochana. Powiedziałam św. Franciszkowi, że jeśli to ten mężczyzna ma być moim życiem, to chcę to zrozumieć. Po powrocie się rozstaliśmy. Okazało się, że mnie okłamywał. Przyłapałam go na braniu kokainy. Wtedy rzuciłam Bogu wyzwanie. Powiedziałam: „Skoro ja pracuję dla Ciebie (jeździłam już na różne misje ewangelizacyjne), to Ty pracuj dla mnie. Zmień moje życie!” – wspomina Erica.

Wakacje 2013 r. spędziła na kolejnej misji ewangelizacyjnej. To właśnie tam poznała ks. Gianniego Castoraniego i jego wspólnotę Sentinelle del Mattino di Pasqua. Ks. Gianni zaprosił ją na tydzień rozeznania. 15 sierpnia, podczas Mszy św. odprawianej przez ks. Gianniego, poczuła w sercu wezwanie: „Pójdź za mną”. – Szybko odpowiedziałam „tak” i... przeraziłam się tym, co zrobiłam. Postanowiłam jednak wstąpić do wspólnoty i podarować Bogu rok życia [w szkole ewangelizacyjnej Sentinelle del Mattino di Pasqua mieszka się bowiem przez rok – przyp. aut.]. Tu poczułam się jak w domu. Dziś widzę, jak Bóg przemienia życie moje i całej mojej rodziny. Nawet, gdy jest mi źle, wiem, że nie jestem sama. Nie chcę być Ericą z przeszłości. Mam nowe życie, nową czystość i nauczyłam się szanować siebie. Już się nie boję się stanąć naprzeciw mężczyzny, myśląc, że i on mnie wykorzysta – podkreśla Erica.