Celebrytą nie jestem

Jan Głąbiński

publikacja 13.04.2014 17:17

Rozważaniom tegorocznych rekolekcji towarzyszyło hasło: "W świecie ludzkiej nadziei". W tym kontekście znany aktor mówił o swojej chorobie, tremie przed deklamacją utworu przed Janem Pawłem II. Nie brakło też anegdot z życia aktora.

Celebrytą nie jestem Brat ks. prof. Józefa Tischnera dziękuje prof. Jerzemu Stuhrowi za przybycie do Ludźmierza, aby spotkać się z uczestnikami rekolekcji Tischnerowskich Jan Głąbiński /GN

Spotkanie z wybitną postacią polskiego świata teatralnego i filmowego prowadził redaktor „Znaku” Wojciech Bononowicz. Jerzy Stuhr w swoich opowieściach poruszył bardzo wiele kwestii i tematów. Mówił o relacjach z młodymi aktorami i młodymi ludźmi w ogóle. – Mam wrażenie, że trudno jest im być w kontakcie z drugim człowiekiem, oni nie potrafią słuchać. Nie mają cierpliwości – podkreślił. Dodał, że ucieka od bycia celebrytą. – Ja w żaden sposób nim nie jestem. Nie chodzę na bankiety. Nie chcę komentować spraw, na których się po prostu nie znam – zaznaczył.

Jerzy Stuhr poruszył też wiele bardzo osobistych wątków dotyczących jego choroby. – Kilka razy w życiu poważnie chorowałem. Choroba nauczyła mnie pokory, cierpliwości, ale i zdecydowanie większej tolerancji. Była przy moim boku żona, także obecna pośród nas. Dotarło do mnie, jak ważne są słowa przysięgi małżeńskiej, wypowiadane w dniu przyjęcia sakramentu – mówił aktor. Pytany o zaangażowanie się w pomoc potrzebującym, z wielkim wzruszeniem opowiedział o pobytach na oddziałach onkologicznych dla dzieci. – Pamiętam, jak byłem na oddziale, na którym dzieci były po operacji płuc. Czytałem im radosne opowiadanie. Bardzo się chciały śmiać, ale za każdym razem ta radość była okupiona strasznym bólem. Kiedy zapytałem, czy kontynuować, dostałem odpowiedź od jednego z chłopców, że woli śmiech niż ból – wspominał Jerzy Stuhr. Kiedy mówił o swojej chorobie, przyznał, że najbardziej bał się tego, że już nie będzie mógł nigdy grać.

Były też opowieści o spotkaniach z Janem Pawłem II. Podczas jednego z nich młody aktor prezentował utwór poetycki Karola Wojtyły. – Takiej tremy, jak wtedy, nie miałem nigdy wcześniej, i nigdy później. Emocje były tak duże, że w pewnym momencie mówiłem już na granicy profesjonalizmu. Powiedziałem ojcu świętemu, że muszę przerwać. Na drugi dzień włoskie gazety napisały, że młody aktor przerywa deklamacje ze wzruszenia. A koledzy aktorzy, którzy byli tam razem ze mną, żartowali, że nie sztuka wiersz powiedzieć ojcu świętemu, ale sztuka go przerwać – wspominał z radością prof. Stuhr.

Jeden z uczestników rekolekcji zapytał prof. Stuhra, czy nie czuje się źle z tym, że jego geniusz aktorski jest często sprowadzany do roli dubbingowej osła w "Shreku". Jerzy Stuhr odpowiadając na to pytanie, nawiązał do historii, która zdarzyła się na krakowskich Plantach. – Babcia chciała pokazać wnuczce osiołka. Kiedy w końcu ją przyprowadziła do mnie, dziewczynka stwierdziła krótko, że jestem do niego niepodobny – śmiał się prof. Stuhr. Nie brakło też innych wesołych anegdot. – Graliśmy „Zbrodnię i karę” w Kolumbii. Po trzech godzinach grania, na konferencji prasowej, jeden z dziennikarzy zapytał nas, ile wzięliśmy kokainy, że tyle wytrzymaliśmy na scenie. Wpadliśmy w osłupienie. Ale po chwili odpowiedzieliśmy z żartem, że wypiliśmy sporo polskiej wódki – odpowiadał Jerzy Stuhr. Zaskoczony był wtedy reakcją dziennikarza. – Myślałem, że zareaguje jak państwo, że będzie się śmiał. A on powiedział tylko: "Dziękuję za odpowiedź" – kontynuował aktor.

Za przybycie do Ludźmierza prof. Jerzemu Stuhrowi podziękowali Kazimierz Tischner, brat księdza prof. Józefa Tischnera, i dr Stanisława Trebunia-Staszel. Główne rozważania w czasie rekolekcji głosiła s. prof. Barbara Chyrowicz. Z uczestnikami spotkał się również Sławomir Piechota, poseł jeżdżący na wózku inwalidzkim, a także Jarek Wajk związany z zespołem „Oddział zamknięty”.

W programie rekolekcji Tischnerowskich znalazło się nabożeństwo Drogi Krzyżowej z rozważaniami ks. profesora Tischnera, warsztaty regionalne, wieczorne dyskusje z rekolekcjonistą, a także możliwość rozmowy i spowiedzi z kapucynami ze szkoły spowiedników, na czele z o. Piotrem Jordanem Śliwińskim. Nie zabrakło muzyki góralskiej. Do Ludźmierza przyjechał ks. Paweł Potoczny, proboszcz parafii w Łopusznej, gdzie mieści się Izba Pamięci – "Tischnerówka". W rekolekcjach wzięło udział ponad 100 osób z całej Polski, związanych ze Stowarzyszeniem Drogami Tischnera, skupiającym szkoły, placówki i organizacje, którym patronuje autor "Etyki Solidarności". Ostatnim punktem ludźmierskiego spotkania było wystąpienie ks. prałata Tadeusza Juchasa, kustosza ludźmierskiego sanktuarium.