Muzeum z poślizgiem

Bogdan Gancarz

publikacja 16.04.2014 14:06

Krakowskie Muzeum PRL wciąż jest w powijakach. Powstanie najwcześniej za trzy lata.

Muzeum z poślizgiem W Muzeum PRL wciąż panuje zima ekspozycyjna Grzegorz Kzoakiewicz

Placówka ma krótką, ale już burzliwą historię. Muzeum powołano w 2008 r. Jego pomysłodawcami byli Krystyna Zachwatowicz i Andrzej Wajda. Władze Krakowa przeznaczyły na siedzibę placówki budynek po dawnym kinie „Światowid” w Nowej Hucie.

Placówka, kierowana przez Jadwigę Emilewicz, miała przedstawiać fenomen PRL, pokazując z jednej strony komunistyczny totalitaryzm i zniewolenie, z drugiej zaś - życie i codzienne troski zwykłych ludzi. W czerwcu 2009 r. zorganizowano tu wystawę z okazji rocznicy wyborów w 1989 r. Przy okazji wiele znanych osób podarowało do zbiorów ciekawe eksponaty. Później kilkakrotnie organizowano zbiórki pamiątek życia codziennego z czasów PRL.

Do zbiorów trafiła m.in. kolekcja statuetek Lenina ofiarowana przez Krystynę Zachwatowicz, pamiątki z czasów internowania przekazane przez Mieczysława Gila i Stanisława Handzlika, tabliczka z nazwą dawnej ulicy Dzierżyńskiego w Bydgoszczy podarowana przez Radosława Sikorskiego, kawałek nogi Lenina oderwanej wybuchem z pomnika w Nowej Hucie przekazany przez Marka Lasotę, szefa krakowskiego oddziału IPN,  wreszcie wiele pamiątek życia codziennego: pralka „Frania”, meblościanki itp. Zorganizowano także wiele ciekawych happeningów edukacyjnych.

Do końca 2012 r. placówka była filią warszawskiego Muzeum Historii Polski. Od 1 stycznia 2013 r. stała się miejską instytucją kultury, współfinansowaną przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Kilka lat temu rozwój placówki znalazł się bowiem w impasie. Różnice zdań wystąpiły m.in. przy ocenie napisanego przez historyka Piotra Osękę scenariusza wystawy stałej, bez której nie może być mowy o funkcjonowaniu muzeum. W 11 blokach tematycznych było tam miejsce i na historię polityczną, i tło społeczne lat 1944-1989. Pokazano tam po prostu polskie drogi do wolności. Nie spodobało się to m.in. Januszowi Sepiołowi, członkowi Rady Programowej muzeum. Nie podobały się chyba także jego pomysłodawcom, którzy na początku 2010 r. niespodziewanie wystąpili z ideą usamodzielnienia placówki i przejęcia jej przez miasto Kraków.

Prezydent Jacek Majchrowski przystał na to. Usamodzielnienie usankcjonowała  także Rada Miasta. Minister kultury Bogdan Zdrojewski zadeklarował, że przez 5 lat ministerstwo będzie przekazywało corocznie 1 mln zł na prowadzenie placówki. Wiceprezydent Magdalena Sroka zapewniała radnych, że dodatkowe pieniądze zostaną przekazane również na aranżację wnętrza. Nie wiadomo jednak, co stanie się z finansowaniem muzeum po 2018 roku. Według urzędników gminy Kraków, roczny koszt działalności placówki wyniósłby ok. 2,5 mln zł. Wpływy z biletów zaplanowano na 1 mln zł. Wobec tego miasto musiałoby dokładać kilkaset tysięcy złotych. Ta suma może jednak kilkakrotnie wzrosnąć, jeżeli ministerstwo zaprzestanie współfinansowania.

Na razie w muzeum niewiele się dzieje. Wszystkie eksponaty powędrowały do Warszawy, bo formalnie są własnością Muzeum Historii Polski. Nowego scenariusza wciąż nie ma, za to w powołanej niedawno Radzie Muzeum znalazł się... członek centralnych władz PZPR z okresu stanu wojennego. Placówka, w którego organizacji pomaga teraz Muzeum Historyczne Miasta Krakowa, otworzy swoje podwoje najwcześniej za 3 lata.

Nasz komentarz znajdziesz TUTAJ.