Ukrzyżowani przez własne zło

mk

publikacja 20.06.2014 23:00

W Krakowie biskupi uczestniczyli w liturgii pokutnej za grzechy pedofilii w Kościele.

Ukrzyżowani przez własne zło Liturgii przewodniczył bp Piotr Libera, a uczestniczyli w niej także inni biskupi Adam Wojnar /GN

Wieczorną liturgię pokutną w krakowskiej bazylice oo. jezuitów, podczas której biskupi przepraszali za grzechy wykorzystania seksualnego dzieci i młodzieży przez duchownych, rozpoczęła kontemplacja o tajemnicy wcielenia. Następnie bp Piotr Libera, biskup płocki, odczytał "Głos Kościoła". Nabożeństwo odbyło się w piątek, 20 czerwca.

– Mieliśmy ratować "maluczkich" Królestwa Bożego, a staliśmy się narzędziem zła przeciw nim. Dlaczego, o Panie, nam się to przydarzyło? Nie pozostawaj w milczeniu, odpowiedz nam! – czytał m.in. bp P. Libera.

– Zgrzeszyliśmy, wszyscyśmy od Ciebie odstąpili, czy to wykorzystując "maluczkich", czy osłaniając tych, którzy stali się sprawcami tego zła, a których także uważamy za ofiary świata, który zabija i podżega do gwałtu i zemsty – kontynuował.

W liturgii, będącej centralnym punktem trwającej w Krakowie konferencji "Jak zrozumieć i odpowiedzieć na wykorzystanie seksualne małoletnich w Kościele", wzięli udział także inni polscy biskupi – m. in. Prymas Polski abp Wojciech Polak, nuncjusz apostolski abp Celestino Migliore oraz kard. Stanisław Dziwisz, metropolita krakowski. Było to pierwsze takie nabożeństwo w Polsce.

W odczytanym tekście znalazło się także wyznanie: "Oto dzisiaj jesteśmy potępiani przez ten świat, do którego zostaliśmy posłani jako znak zbawienia: nasze usta, które powinny głosić Ewangelię milczą z bólu i wstydu; nasze ręce, które winny leczyć chorych, są skrępowane i bezsilne. Oto stajemy w pokorze przed Tobą i przed ludźmi, ukrzyżowani przez nasze własne zło. Jesteśmy świadomi, że nasze wynagradzające akty nie będą mogły zmazać wyrządzonej krzywdy, ani uśmierzyć palącej rany naszego sumienia" oraz prośba o miłosierdzie.

W wygłoszonym następnie kazaniu biskup płocki podkreślał, nawiązując do nastrojowego i liturgicznego charakteru  wieczornego spotkania, że "piękno i głębia nie mogą przysłonić konkretu – konkretu bólu i cierpienia!". Dlatego przywołał dramatyczne świadectwo jednej z osób pokrzywdzonych przez kapłana.

"Stwierdzenie, że jako ksiądz nie może zrobić nic złego, wydawało mi się prawdziwe. Uczono mnie przecież, że kapłan to ktoś więcej niż zwykły człowiek. Ta świadomość jedynie pogłębiała poczucie winy i umacniała mnie w przeko­naniu, że to ja, a nie on, ponoszę za wszystko odpowiedzialność. [Kiedy to wszystko się skończyło], byłam już zupełnie inną dziewczyną, niż kiedy tam przychodziłam. Straciłam pewność siebie, beztroskę i poczucie szczęścia. Byłam przekonana, że jestem zła i muszę to ukrywać przed światem. Nie zwróciłam się przeciw religii, zwróciłam się przeciwko sobie" – wyznawała ofiara molestowania.

– Czy może być straszniejsze wyznanie? I czy wysłuchanie ofiar oraz uczciwe nazwanie zbrodni, które miały miejsce w Kościele w tej kwestii, nie jest najbardziej podstawowym, elementarnym obowiązkiem? – pytał retorycznie bp Libera. Przyznał, że "pewna część naszego Kościoła wciąż nie potrafi – niestety – tego uznać i uczynić". Podkreślił, że długo mówiono: "To nas nie dotyczy". – Nie, wykorzystywanie i zaniedbywanie dzieci nas dotyczy! I wyznajemy to nie po to tylko, żeby odzyskać mityczną wiarygodność Kościoła! I nie po to, żeby zrobić unik przed kolejnym ciosem! Czynimy to, bo tak trzeba! – mocno podkreślał hierarcha.

– My, biskupi, wyznajemy ponadto, że zbyt często – zamiast postawić na pierwszym miejscu dobro dzieci – dawaliśmy się zwieść oszustwu, dwulicowości i "mechanizmom negacji" sprawców zbrodni pedofilii. Nazbyt często ulegaliśmy stosowanym przez nich mechanizmom obronnym: wmawianiu, że był to tylko "pojedynczy wypadek"; że dziecko "nachodziło" sprawcę i "usiłowało uwieść"; że stało się tak, ponieważ "za dużo wypił"; że "to już się nie powtórzy"; że "wyspowiadał się i dawno z tym skończył". Dzisiaj wiemy, że w ten sposób ksiądz wykorzystujący seksualnie dzieci próbuje nakłonić swojego przełożonego do uznania sprawy za zamkniętą… A ona zwykle nie jest ani zamknięta, ani tak ograniczona, jak ją przedstawia, ani zakończona – mówił bp Piotr Libera.

Równocześnie podkreślił on, że dla wielu środowisk jest wygodne, aby na ławie oskarżonych posadzić w przypadku pedofilii tylko księży, a najlepiej – wszystkich księży. Tymczasem problem ten – argumentował – jest powiązany z "antykulturą degradacji środowiska rodzinnego", która przejawia się w negacji podziału na płeć męską i żeńską, aborcji, czyli odmawianiu dziecku prawa do życia i pedofili, a więc nadużyciu siły w stosunku do dziecka i wykorzystanie jego zaufania. – Wszystkie te zjawiska łączy fałszywe postrzeganie znaczenia seksualności, odrzucanie ojcostwa, ośmieszanie macierzyństwa i osłabianie związków z rodzicami – podkreślał biskup.

– To wszystko jest znane i oczywiste. Ale niczego nie usprawiedliwia! I nie zwalnia od rozpoznania problemu pedofilii w naszych szeregach, uznania jego wagi, usłyszenia głosu ofiar i obowiązku wszechstronnej pomocy – dodał.

Nabożeństwo w krakowskim kościele zakończyło odczytanie modlitwy przebaczenia, której kolejne wezwania odczytali biskup, ksiądz, zakonnik, siostra zakonna, a także osoby świeckie (wśród odczytujących była osoba pokrzywdzona). Następnie, przy śpiewie hymnu do Ducha Świętego, czytający wezwania modlitwy przekazali zgromadzonym ogień świecy.

"Niech to światło, któreśmy otrzymali jako znak przebaczenia i ognia Ducha Świętego, który ma ożywiać nasze świadectwo, rozpali nasze serce i uczyni z nas pochodnie, które będą płonąć w ciemnościach świata, aż nadejdzie Chrystus, gwiazda poranna, i całe stworzenie zostanie przywrócone Twojemu ojcowskiemu sercu" – brzmiał jeden z ostatnich fragmentów odmówionej modlitwy.