Oddycha za mnie „bliźniak”

Monika Łącka

|

Gość Krakowski 41/2014

publikacja 09.10.2014 00:00

Społeczeństwo. Ta choroba przewraca życie do góry nogami. Ostatnio usłyszał o niej cały świat.

Oddycha za mnie „bliźniak” - Staram się jak najlepiej opiekować Tadziem - mówi Wiesława Matus. W sierpniu mieli 28. rocznicę ślubu. Archiwum Tadeusza Matusa

Zaczęło się niewinnie. Mąż najpierw potykał się, miał też problemy z mówieniem. Trafił do lekarza rodzinnego, potem do neurologa, który uznał, że to nerwica i przepisał leki. W końcu, 10 marca 2008 roku, w szpitalu padła diagnoza: stwardnienie boczne zanikowe – SLA. Lekarz powiedział, że to najgorsza z chorób neurologicznych. Nie ma na nią lekarstwa – wspomina Wiesława Matus. W SLA stopniowemu zniszczeniu ulegają komórki nerwowe odpowiedzialne za pracę mięśni. – Mąż zapytał wtedy, ile żyje się z tą chorobą. Gdy usłyszał, że średnio 2,5 roku, ale są osoby, które żyją nawet kilkanaście lat, zaśmiał się, że będzie jedną z nich. Miał wtedy 46 lat. Dziś ma 52.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.