Tata często do nas przychodzi

Gość Krakowski 43/2014

publikacja 23.10.2014 00:00

Gdyby Paweł żył… pewnie wszystko byłoby inaczej. A tak Franek oddaje się piłce nożnej, Karol nie wyklucza aktorstwa, a mama Kinga wcale nie jest nowoczesną kurą domową.

 Rodzinka Gędłków prawie w komplecie: mama Kinga, starszy syn Franek (po lewej) i młodszy Karol (po prawej) Rodzinka Gędłków prawie w komplecie: mama Kinga, starszy syn Franek (po lewej) i młodszy Karol (po prawej)
Jan Głąbiński /Foto Gość

Dziesiątą rocznicę śmierci swojego męża – aktora Pawła Gędłka – Kinga wspominała na otwarciu Cricoteki Tadeusza Kantora w Krakowie. – Paweł na pewno by tam był – zaznacza. Opowiada, jak mąż wspominał spotkania z Tadeuszem Kantorem, który mówił w szkole teatralnej do przyszłych aktorów, że każdy artysta musi mieć mur, w który będzie codziennie walił głową. Jego słowa Paweł wziął sobie mocno do serca – serca bardzo chorego.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.