Pogrzeb prof. Andrzeja Vincenza

Bogdan Gancarz

publikacja 01.11.2014 16:19

Slawista z uniwersytetów w Heidelbergu i Getyndze, publicysta, współpracownik paryskiej "Kultury", edytor dzieł Stanisława Vincenza, prof. Andrzej Vincenz zmarł 16 sierpnia w Heidelbergu.

Pogrzeb prof. Andrzeja Vincenza Nad grobem Vincenzów zabrzmiała huculska trembita Grzegorz Kozakiewicz

Jego życzeniem było spocząć w Krakowie obok rodziców, Stanisława i Ireny Vincenzów.

Zmarły profesor urodził się 13 marca 1922 r. we Lwowie. Był synem Stanisława Vincenza, pochodzącego z prowansalskiej rodziny pisarza i myśliciela, piewcy Huculszczyzny, którą najpełniej opisał w znanej tetralogii "Na wysokiej połoninie".

Po wybuchu wojny w 1939 r. przedostał się na Węgry, potem zaś do Francji i Anglii, gdzie służył w 1. Dywizji Pancernej gen. Maczka. Wraz z dywizją wziął udział w walkach na kontynencie. Obrawszy zawód uczonego slawisty, w 1961 r. osiadł w Heidelbergu. - Jako profesor w Heidelbergu i Getyndze ściągał na stypendia licznych Polaków, którzy wiele się tam nauczyli - wspominał go dr Jan Pieszczachowicz, znawca twórczości Stanisława Vincenza.

- Dzieje rodziny Vincenzów mogą być symbolem jedności Europy. Zatoczyły koło, gdy Vincenzowie, którzy przybyli z Prowansji na karpacką Huculszczyznę, powrócili po wojnie na Zachód Europy, do Francji, Szwajcarii i Niemiec - dodał J. Pieszczachowicz.

Pogrzeb prof. Andrzeja Vincenza   Pogrzebowi prof. Vincenza towarzyszyły dźwięki trembity huculskiej Bogdan Gancarz /Foto Gość Andrzej Vincenz, będąc świadomym Polakiem, do końca życia utrzymującym bliskie kontakty z Polską i Polakami, był bardzo przywiązany do swej huculskiej małej ojczyzny. - Napisał do mnie kiedyś: "Mój dom rodzinny spalił się w 1941 r., ale moja huculska mała ojczyzna nadal żyje we mnie" - zwierzała się jego uczennica i współpracowniczka dr Ingeborg Wolf.

Wspierał osiadłego we francuskich Alpach ojca w pracach nad kolejnymi tomami "Na wysokiej połoninie", potem zaś wraz z matką zajmował się edycją jego dzieł.

Był bardzo przywiązany do Krakowa. Bywał tu często. W 1991 r., pochował matkę wraz z prochami zmarłego w 1971 r. w Lozannie ojca na krakowskim cmentarzu Salwatorskim. Sam wybrał ten cmentarz na miejsce swojego pochówku.

W czasie jego pogrzebu nad mogiłą Vincenzów zabrzmiały dźwięki długiej huculskiej trembity, na której trąbił mistrz gry na tym instrumencie, Piotr Kłapyta. - Bardzo panu dziękuję za te grę, bo przypomniała mi dzieciństwo spędzone na Huculszczyźnie - powiedziała Alina Vincenz-Chotkowska z Warszawy, bratanica Stanisława Vincenza.