Wojna z pyłem jeszcze potrwa

mk

publikacja 30.12.2014 10:08

Władze województwa walczą z zanieczyszczonym powietrzem, ale wciąż mało skutecznie - przekonuje NIK.

Wojna z pyłem jeszcze potrwa W wyniku zatrucia środowiska rocznie w Krakowie umiera ok. 400 osób Marek Piekara /Foto Gość

Najwyższa Izba Kontroli sprawdziła, jak wygląda ochrona powietrza w pięciu województwach: mazowieckim, małopolskim, opolskim, pomorskim i śląskim. Badaniami objęto lata 2008-2014. Za najbardziej zanieczyszczone uznano województwa małopolskie i śląskie.

Kraków zajmuje pierwsze miejsce w Polsce pod względem liczby dni w roku, w których normy stężenia pyłu zawieszonego były przekroczone. W tym niechlubnym rankingu stolica Małopolski jest także na trzecim miejscu w Europie (jeśli chodzi o pył PM10). Na szóstym miejscu znalazł się Nowy Sącz, a w pierwszej dziesiątce jest aż sześć polskich miast.

W Krakowie normy jakości powietrza były przekroczone - według danych prezentowanych w raporcie NIK - przez 150,5 dnia. W Nowym Sączu - przez 126 dni (dane z 2011 roku).

"W ocenie NIK organy władzy publicznej działają nieskutecznie w sferze ochrony powietrza, nie zapewniając dostatecznej ochrony ludzi i środowiska naturalnego przed negatywnymi skutkami jego zanieczyszczenia" - czytamy w opublikowanym raporcie. W kontrolowanym okresie nie były bowiem dotrzymywane wymagane prawem normy jakości powietrza. Zdaniem NIK największym problemem jest tzw. pył zawieszony (zwłaszcza jego większa frakcja oznaczana jako PM 10). Jego źródłem - jak napisano - jest tzw. niska emisja, czyli zanieczyszczenia pochodzące ze spalania w domowych piecach paliw stałych (drewna, węgla, zwłaszcza niskiej jakości).

Jak podkreślają autorzy raportu, by działania na rzecz poprawy jakości powietrza były skuteczne, konieczne jest "stworzenie ram organizacyjnych zapewniających kompleksową i spójną realizację działań naprawczych w dłuższej perspektywie czasowej". Tymczasem żadna ze skontrolowanych 10 gmin w pięciu województwach nie zinwentaryzowała dokładnie źródeł emisji spalin na swoim terenie. NIK dobrze oceniła natomiast działalność Wojewódzkich Inspektoratów Ochrony Środowiska, które prowadzą m.in. monitoring zanieczyszczeń powietrza.

Do tej pory tylko województwo małopolskie skorzystało z możliwości określenia rodzaju dopuszczalnego paliwa, wprowadzając w Krakowie zakaz ogrzewania domów paliwami stałymi (wyrokiem z 22 sierpnia 2014 roku nieważność tej uchwały sejmiku województwa stwierdził Wojewódzki Sąd Administracyjny, jednak władze Małopolski odwołały się od wyroku).

Nawet to nie przyniosło oczekiwanych rezultatów. Jak wynika z raportu NIK, w latach 2012-2013 przyjęte w Programach Ochrony Powietrza założenia ograniczenia wielkości emisji zanieczyszczeń spełniono jedynie w 19,7 proc. dla pyłu PM10 i 20 proc. dla benzo-alfa-pirenu (rakotwórczej substancji osadzającej się na cząsteczkach pyłu zawieszonego).

Niska skuteczność podejmowanych dotychczas działań wynika - zdaniem NIK - z nieprecyzyjnych norm prawnych, z których mogłyby korzystać samorządy, braku standardów emisyjnych dla nowych kotłów węglowych małej mocy, wykorzystywanych w gospodarstwach domowych, nieokreślenia minimalnych wymagań jakościowych dla paliw stałych, niskiej świadomości społecznej w zakresie szkodliwości zanieczyszczeń powietrza, braku obowiązku podłączania nowych obiektów budowlanych do sieci ciepłowniczej (zwłaszcza na obszarach silnie zurbanizowanych z przekroczonymi standardami jakości powietrza), brak podstaw prawnych do wdrażania stref ograniczonej emisji komunikacyjnej.

Systemowe utrudnienia wpłynęły także na realizację programów wymiany pieców węglowych na gazowe. Przyjęty przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej program KAWKA, zapewniający dofinansowanie takiej wymiany w miastach (skorzystał z tego m.in. Kraków), jest bowiem zawężony do miast powyżej 10 tysięcy mieszkańców. Uniemożliwiło to wykorzystanie tych środków na wymianę źródeł ciepła m.in. w Suchej Beskidzkiej, gdzie stężenie benzo-alfa-pirenu w 2012 roku przekraczało poziom docelowy prawie 20-krotnie.

Jak podkreśla w swoim raporcie Najwyższa Izba Kontroli, zły stan powietrza powoduje wzrost zachorowalności (ponad 3,5 mln osób na świecie, a 45 tys. w Polsce umiera rocznie z powodu zanieczyszczenia powietrza zewnętrznego), a leczenie schorzeń powodowanych zanieczyszczeniami także pochłania publiczne pieniądze. W samej tylko Małopolsce - według przeprowadzonych kalkulacji - poprawa jakości powietrza ma pozwolić rocznie zaoszczędzić ok. 2,8 mld zł (dzięki ograniczeniu kosztów leczenia, nieobecności w pracy z powodu chorób, szkód w środowisku).

Także dane europejskie nie należą zresztą do pocieszających. Według raportu Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) ponad 80 proc. ludności Europy żyje na terenach, gdzie zanieczyszczenie  powietrza przekracza normy. Szacuje się, że przeciętny Europejczyk żyje przez to o 9 miesięcy krócej.

Niemniej jednak stan powietrza w Polsce jest tak zły, że osiągnięcie norm wymaganych przez Unię Europejską może jeszcze potrwać wiele lat. To z kolei grozi karami ze strony UE, które mogą sięgnąć nawet 4 mld zł.

Czytaj także: