Weźże gadaj, ja notuję

Miłosz Kluba

"Nie wiem, czy będzie lepiej, na pewno będzie śmieszniej!" - to znane hasło aż nazbyt dobrze opisuje drugą odsłonę akcji "Weźże gadaj ciszej".

Weźże gadaj, ja notuję

Chodzi o kampanię zachęcającą, by w tramwajach i autobusach zrezygnować z głośnych rozmów, a co za tym idzie z dzielenia się swoimi prywatnymi (czasem bardzo prywatnymi) sprawami i przeżyciami ze współpasażerami.

Emitowany w krakowskiej komunikacji miejskiej spot nie przyniósł wymiernych efektów. Dlatego Waldemar Domański, znany z nieszablonowych pomysłów, postanowił pójść w drugą stronę i zamiast zwalczać głośne rozmowy w tramwajach - uczynić z nich inspirację. Tak powstał projekt "Opera Narodowa, czyli Tramwaj zwany Polska".

Zaangażowanie w jego realizację potwierdzili już m.in. Adolf Weltschek, dyrektor Teatru Groteska, Michał Rusinek, prezes Fundacji Wisławy Szymborskiej oraz artyści Piwnicy pod Baranami: Mieczysław Święcicki, Sebastian Kudas i Bogdan Micek.

Inicjatywa ma polegać na utrwaleniu i zebraniu w jedno dzieło fragmentów rozmów, zasłyszanych w tramwajach i autobusach.

Myśląc szerzej - o zapis tego specyficznego, miejskiego folkloru. Jeszcze szerzej - o pokazanie prawdziwej, szczerej twarzy społeczeństwa, którą coraz trudniej dostrzec w dobie politycznej poprawności i skrępowania.

Pomysłodawcy akcji zachęcają wszystkich do utrwalania twórczości współpasażerów, do zapisywania, nagrywania i przesyłania na adres e-mail: tramwajzwanypolska@gmail.com, przez cały rok 2015.

Premiera "Opery Narodowej, czyli Tramwaju zwanego Polska" planowana jest na jesień 2016 r. Wtedy okaże się, jacy jesteśmy…

U jednych (jak się domyślam, raczej tych unikających głośnych rozmów w miejscach publicznych) projekt wywoła uśmiech i zdobędzie poparcie. Może jednak spotkać się też z oburzeniem - to inwigilacja, atak na prywatność, naruszenie wolności etc.

Umowa, którą proponują pomysłodawcy "Opery Narodowej", wydaje się dość prosta: nie zgadzasz się na nagrywanie, nie wrzeszcz do telefonu, jadąc autobusem czy tramwajem.

Czy  taka akcja coś zmieni? Czy ktokolwiek z nałogowo przekrzykujących stukot kół przestanie to robić? Pewnie nie. Czyli lepiej nie będzie. Tym, którzy zwykle podróżują nie krzycząc innym do ucha, zapisywanie tramwajowych dialogów może jednak przynieść sporo zabawy. Czyli będzie śmieszniej - a przez to i lżej znosić trudy podróży.