W bunkrze marszałka Koniewa

Bogdan Gancarz

publikacja 18.01.2015 18:54

Czy zajęcie Krakowa przez Armię Czerwoną było wyzwoleniem czy zniewoleniem? Na to pytanie odpowiada wystawa w Muzeum Historycznym Miasta Krakowa.

W bunkrze marszałka Koniewa Portrety marszałka Koniewa umieszczano na propagandowych feretronach Bogdan Gancarz /Foto Gość

Ekspozycję otwarto 18 stycznia, w oddziale Muzeum przy ul. Lipowej 4, dawnej Fabryce Emalia Oskara Schindlera. Był to nietypowy dzień tygodnia na inaugurację ekspozycji muzealnych.

- W niedziele zazwyczaj nie otwieramy wystaw - powiedział Michał Niezabitowski, dyrektor Muzeum Historycznego Miasta Krakowa.

- Sam marszałek Iwan Koniew wybrał ten termin. 70 lat temu dowodzone przez niego oddziały Armii Czerwonej wkroczyły bowiem do Krakowa - powiedział Grzegorz Jeżowski, kurator wystawy „Wyzwolenie czy zniewolenie? W 70. rocznicę bitwy o Kraków”.

Ekspozycja została bardzo ciekawie zaaranżowana. Zwiedzający wchodzą najpierw do stanowiska dowodzenia marszałka Koniewa we frontowym bunkrze. Trwają przygotowania do ofensywy. Na stole leży mapa natarcia i szkice umocnień niemieckich, wykonane przez wywiadowców Armii Krajowej. Obok nich niemieckie zdjęcie lotnicze Krakowa z przełomu 1944 i 1945 r. Podobne fotografie, zrobione przez sowieckie samoloty zwiadowcze, mógł mieć przed oczyma Koniew.

- Niemieckie zdjęcia były robione przy dobrej pogodzie, więc bardzo przejrzyście widać ulice miasta. Fotografia została sprowadzona na wystawę ze Stanów Zjednoczonych. Nigdy dotąd nie była eksponowane publicznie - powiedział G. Jeżowski.

Koniew był przygotowany na silny opór Niemców. Wzmocnił więc swe jednostki silnymi oddziałami artylerii. Rozpoczęto bombardowanie i ostrzał artyleryjski miasta. Ucierpiała m. in. katedra wawelska i dworce kolejowe.

Sytuacja na froncie spowodowała, że Niemcy oddali Kraków prawie bez walki. Po wejściu  18 stycznia 1945 r. oddziałów sowieckich do centrum miasta, jeszcze przez kilka dni trwały zbrojne potyczki na terenie Podgórza.

- Posuwanie się wojsk Koniewa było determinowane wyłącznie względami militarnymi. Dostosowywali się do sytuacji na froncie. Gdyby Niemcy bronili się twardo, Sowieci równie twardo by atakowali. Nie było więc, jak prze wiele lat przedstawiano to w propagandzie komunistycznej, manewry wykonanego specjalnie aby „ocalić Kraków” - stwierdził G. Jeżowski.

Twórcy wystawy opowiadają o bardzo żywotnym micie wyzwolenia Krakowa. Z każdym rokiem potężniał, obrastał w nowe szczegóły, zniekształcające rzeczywisty przebieg ówczesnych wydarzeń.

Narzędziami propagandy były m. in. wielokrotnie wznawiana książka Ryszarda Sławeckiego „Manewr, który ocalił Kraków” i film Jana Łomnickiego „Ocalić miasto”. Książka i film odegrały dużą rolę w powstaniu mitu o wyzwolicielskiej roli Armii Czerwonej i ocaleniu miasta, które miało być wysadzone w powietrze przez Niemców.

Można zobaczyć feretron z portretem Koniewa, tabliczkę z nazwą krakowskiej ulicy jego imienia, hasła propagandowe.

Czy zajęcie Krakowa było wyzwoleniem?

„Straszna zmora hitlerowska pierzchła. Odetchnęliśmy. Doczekaliśmy się wreszcie wyzwolenia od barbarzyńskich zbirów i bandytów. Koniec okupacji niemieckiej. W podświadomości jednak zjawiało się pytanie, czy też przypadkiem nie przechodzimy pod nową okupację, tym razem sowiecką? Przyszłość pokaże” - zanotował w swym dzienniku dr Jan Jakóbiec, profesor gimnazjalny, działacz Stronnictwa Ludowego, Okręgowy Delegat Rządu RP w Londynie na Województwo Krakowskie.

- Miałem wówczas 16 lat. Żołnierzy sowieckich zobaczyłem po raz pierwszy w Bronowicach, gdzie mieszkałem. Nie patrzyliśmy na nich jak na wrogów. Ludzie byli szczęśliwi, że skończyła się okupacja niemiecka - wspominał w trakcie otwarcia wystawy Jan Jasicki z Krakowa.

Krakowianie mieli nadzieję na lepsze jutro. Otwarto szkoły, uniwersytet, zorganizowano od razu konkurs szopek krakowskich. Na wystawie pokazano m. in. zdjęcia i firmy z tych wydarzeń, a także z manifestacyjnego poparcia Stanisława Mikołajczyka w trakcie wizyty w Krakowie w czerwcu 1945 r. oraz uroczystości żałobne w dniu 1 listopada 1945 r. po śmierci przywódcy chłopów polskich, trzykrotnego premiera Wincentego Witosa.

Sowieckie władze bezpieczeństwa i ich polscy współpracownicy rozpoczęły równocześnie areszty żołnierzy AK.

- Zatrzymali mnie na ulicy i powiedzieli, że jestem folksdojczem. Gdy zaprzeczyłem, zawieźli mnie do wyjaśnienia do więzienia przy ul. Montelupich. Potem wsadzono mnie wraz z innymi akowcami do pociągu i powieziono w głąb Związku Sowieckiego - mówił na filmie wyświetlanym w trakcie wystawy, zmarły w grudniu 2012 r. płk. Leonard Wyjadłowski, żołnierz AK, więzień sowieckich łagrów.

Na wystawie pokazano m. in. przedmioty codziennego użytki, unikatowe pamiątki przywiezione z sowieckiego zesłania przez żołnierzy AK aresztowanych w Krakowie.

Wystawę można oglądać do 30 sierpnia.

- Przez cały czas jej trwania, na profilu Muzeum Historycznego Miasta Krakowa Muzeofan w internetowytm serwisie You Tube: https://www.youtube.com/user/Muzeofan, będą umieszczane kolejne filmy poszerzające wątki zaprezentowane na ekspozycji m. in. komentarze ekspertów: dr. Dawida Golika z IPN i dr. Moniki Maszewskiej-Łupiniak - poinformował G. Jeżowski.