Rafał Sonik: Zwyciężyliśmy razem!

mk

publikacja 23.01.2015 17:30

Krakowianie powitali zwycięzcę rajdu Dakar.

Rafał Sonik: Zwyciężyliśmy razem! Rafał Sonik na powitanie otrzymał m. in. bukiet od krakowskich kwiaciarek oraz czapkę "krakuskę" Miłosz Kluba /Foto Gość

Pierwszy Polak, który zwyciężył w legendarnym rajdzie (startował w kategorii quadów), triumfalnie wjechał w piątek w asyście policji na krakowski Rynek Główny, gdzie czekało na niego kilkuset kibiców. Były race, konfetti i piosenka "We are the champions".

- Jesteśmy tu przypadkiem, ale już nam się podoba. Mamy nadzieję, że uda nam się dostać autograf - mówiły tuż przed jego przyjazdem Ola i Wiktoria, czekające nieopodal sceny przygotowanej nieopodal kościoła św. Wojciecha.

Wśród oczekujących na pojawienie się rajdowca były dzieci i młodzież ze stowarzyszenia Siemacha, z którym związany jest Rafał Sonik i któremu dedykuje on swoje starty w Dakarze.

- Cały czas trzymamy za niego kciuki. Co roku jesteśmy z nim i czujemy, że on jest z nami - mówił przed rozpoczęciem powitania Andrzej Kubiak, opiekun jednej z grup Siemachy.

Dlatego na Rynku Głównym krakowskiego kierowcę w imieniu prezydenta miasta witał ks. Andrzej Augustyński, przewodniczący zarządu stowarzyszenia. - Rafał, witaj w Krakowie! Witaj w domu! To dzisiaj jest prawdziwa meta rajdu Dakar - mówił kapłan.

Rafał Sonik wjechał na scenę swoim quadem. Potem odebrał bukiet przygotowany przez krakowskie kwiaciarki, czapkę "krakuskę" oraz… dał się uderzyć Lajkonikowi buławą, co ma mu w przyszłości przynieść szczęście i kolejne zwycięstwa.

Nim jednak zabrał głos, minutą ciszy zgromadzeni uczcili pamięć innego krakowskiego kierowcy - Michała Hernika, motocyklisty, który zginął w trakcie trzeciego etapu tegorocznego rajdu.

- Żaden zawodnik tego świata nie zwycięża sam. Prawdziwe zwycięstwo będzie wtedy, jeśli wy poczujecie, że zwyciężyliśmy razem - mówił Rafał Sonik i dziękował wszystkim za powitanie.

- Kiedy mam kryzys, to nie moja siła decyduje o tym, czy pojadę dalej. Decyduje o tym energia, którą od was dostaję - mówił. W tym roku pierwszy kryzys - jak wspominał - przyszedł już w drugim etapie. Ale to właśnie na nim Rafał Sonik po raz pierwszy dotarł do mety szybciej od swoich rywali.

- Nie zwyciężyłbym go, gdybym nie pamiętał, że przecież kibic czuje, że jeżeli ktoś jedzie na Dakar, reprezentuje go i ma odwagę naszyć Polską flagę na kombinezon, to nie pęknie - tłumaczył.

- To zwycięstwo dedykuję wszystkim, którzy o Dakarze marzą, którzy w nim wystartowali, ale go nie wygrali, ale przede wszystkim tym, którzy dają nam energię do zwyciężania swoich słabości - dodał. - Jesteście najlepszymi kibicami na świecie. Nikt ani nic nie daje takiej energii jak wy - mówił do zgromadzonych na Rynku Głównym.

Zwycięzca tegorocznego Dakaru tłumaczył także, dlaczego to dzieci są najlepszymi kibicami i dlaczego to właśnie im - podopiecznym Siemachy - dedykował swój start.

- Dzieci mają niczym nieskażone uczucia, emocje. One oddają swoje serce uczciwie, bezwarunkowo. To jest wartość, której nie można przeciwstawić nic innego. Można jej dać w zamian tylko czysty, uczciwy wynik sportowy - opowiadał wzruszony zwycięzca rajdu Dakar.

O jego sukcesie czytaj także:

Przeczytaj też: