Wózek mi nie przeszkadza

Jan Głąbiński 


|

Gość Krakowski 08/2015

publikacja 19.02.2015 00:00

Udowodniła, że mimo choroby, można wiele w życiu osiągnąć. – Chodzi o to, żeby to, co robimy, 
sprawiało nam przyjemność – mówi Renata Kałuża.

Pani Renata z kolegami z kadry na Paraolimpijskich Mistrzostwach Świata w Stanach Zjednoczonych, które odbyły się w minionym roku Pani Renata z kolegami z kadry na Paraolimpijskich Mistrzostwach Świata w Stanach Zjednoczonych, które odbyły się w minionym roku
Archiwum Renaty Kałuży

Pani Renata pochodzi z Podhala. Niedawno została wybrana na niepełnosprawnego sportowca 2014 r. Uprawia kolarstwo na wózku. Kiedyś wiele wspinała się po górach, lecz kilka lat temu wypadek zmienił całkowicie jej życie. Pani Renata nie chodzi, porusza się na wózku inwalidzkim.
Najtrudniejszy był pierwszy rok. Nie mogła pogodzić się z tym, co się stało. – Wystawiło to moją wiarę na wielką próbę. Pytanie: „Dlaczego akurat ja?”, zadawałam sobie każdego dnia. Czułam żal i miałam pretensje do Pana Boga, że tak podciął mi skrzydła w czasie, kiedy byłam naprawdę na fali, kiedy wszystko w życiu zaczęło mi się świetnie układać – w pracy zawodowej, w małżeństwie. A tu nagle takie bum! Stop! – opowiada ze wzruszeniem. 
Zaraz dodaje, że Pan Bóg i tak był dla niej łaskawy. – Mam zdrowe ręce, więc poza pokonywaniem schodów i innych barier architektonicznych, mogę bez problemów robić właściwie wszystko – cieszy się.Jak mówi, jest osobą zawziętą i wytrwałą, dlatego tak cierpliwie pracuje, by zrealizować swoje marzenia. 


Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.