Tkacze do dzieła!

Bogdan Gancarz

publikacja 03.03.2015 20:51

W krakowskim Muzeum Etnograficznym można własnoręcznie utkać barwny chodniczek. Do dyspozycji będzie jedno z dwóch eksponowanych ponadstuletnich krosien.

Tkacze do dzieła! Bogusław Janczy tka barwny chodnik Bogdan Gancarz /Foto Gość

Zostały złożone na nowo i zakonserwowane. To rezultat pasji tkackiej krakowianina Bogusława Janczego i pasji naukowej Piotra Worytkiewicza, st. kustosza Muzeum Etnograficznego.

- Tkactwem tradycyjnym zainteresowałem się kilkanaście lat temu. Jego tajniki poznałem zaś w trakcie specjalnego kursu prowadzonego przez Annę Baładygę, rodowitą Kurpiankę, mieszkającą obecnie na Podlasiu. Mam w domu dwa stare krosna ze Spisza, które doprowadziłem do stanu używalności - mówi Bogusław Janczy, inżynier chemik z wykształcenia, wieloletni wiceszef Wydziału Produkcji Scenograficznej Telewizji Kraków.

Szukając informacji o tkactwie małopolskim, B. Janczy zapoznał się bliżej ze zbiorami krakowskiego Muzeum Etnograficznego. Wraz z P. Worytkiewiczem zapalili się do pomysłu złożenia dwóch krosien zalegających w częściach muzealny magazyn.

To krosna z Tylki (obecnie część Krościenka nad Dunajcem) i Błażowej na Rzeszowszczyźnie. Każde z nich ma ponad sto lat.

- Nie są anonimowe. Wiemy, kto na nich pracował, i jak znalazły się w naszym muzeum - zaznacza kustosz Worytkiewicz.

B. Janczy przez kilka miesięcy pracowicie konserwował i kompletował stare krosna.

Jedno z nich, to z Tylki, jest gotowe do tkania. „Uzbrojono” je, nakładając pracowicie osnowę z nici. Takie „uzbrajanie” trwa nawet kilkanaście godzin. Potem tkacz może już przystąpić do dzieła.

- Doświadczony rzemieślnik mógł utkać w ciągu godziny 1,5 m tkaniny. Nałożona na krosno z Tylki osnowa z 3360 metrów bieżących nici wystarczy do sporządzenia tkaniny o długości 10,5 m i szerokości 75 cm - informuje Katarzyna Piszczkiewicz z Muzeum Etnograficznego.

B. Janczy przekłada między białymi nićmi barwne paski bawełnianych tkanin. „Dobija” je za pomocą ruchomej „lady”.

- W ten sposób powstaje tkany chodnik na podłogę. Na dawnych wsiach nie dysponowano drogimi materiałami tkackimi. Nici były lniane. Barwne elementy do produkcji chodników były po prostu skrawkami jakichś gałganków. Mam sentyment do tkanin tego rodzaju. Podobny chodniczek dostali w prezencie ślubnym moi rodzice. Przez wiele lat był w naszym nowohuckim mieszkaniu - mówi B. Janczy.

Każdy, kto od 4 marca do 12 kwietnia odwiedzi Muzeum Etnograficzne w Ratuszu na kazimierskim pl. Wolnica 1, by w ramach akcji muzealnej „Nić porozumienia” przyjrzeć się bliżej dawnym krosnom, będzie mógł spróbować swych sił w tkaniu.

- Planujemy zorganizować również warsztaty, w trakcie których będziemy prezentowali elementy stroju krakowskiego i sposoby wytwarzania sukna, z którego powstawał - zapowiada Katarzyna Dorota z Muzeum Etnograficznego.

Krosno z Tylki to typowy, wolnostojący chłopski warsztat tkacki używany przez wiele wieków na terenach Polski, wykonany z drewna sosnowego. Było używane przede wszystkim w okresie zimowym do tkania płótna i chodników. Skonstruował je pod koniec XIX w. Antoni Gabryś. Było używane w jego rodzinie aż do 1968 r. Wówczas trafiło do zbiorów krakowskiego Muzeum Etnograficznego.

O wiele większe, bardziej skomplikowane technicznie i ozdobniejsze, jest krosno z Błażowej. Musiało być przymocowane do ścian i pułapu. Zbudowano je z kilkunastu elementów: sztaciwa, konika, suki, czyli kulki, łątka, kułaka, trybu, lady, przełogi, płochy, nicielnic, podnóżków, szajdy, wałów i karpulców.

- Trafiło do naszych zbiorów w latach 20. ub. wieku, gdy siedziba muzeum znajdowała się na Wawelu. Pochodzi prawdopodobnie ze szkoły tkackiej, założonej w Błażowej w 1884 r. przez Marcina Brzęka, uzdolnionego tkacza, pełniącego m.in. funkcję burmistrza rodzinnego miasteczka. Na naukę fachu posłał go niegdyś do Czech ks. Bronisław Markiewicz, ówczesny proboszcz błażowski, późniejszy założyciel zgromadzenia michalitów, błogosławiony - informuje P. Worytkiewicz.

Prace tkackie w szkole błażowskiej trwały przez cały rok. Wytwarzano m.in. płótna lniane i chustki dla kobiet.

- Przy krosnach pracowali przede wszystkim mężczyźni. Tkanie wymagało bowiem nie tylko misterności, ale i siły  do wielogodzinnego poruszania „ladą” - zaznacza B. Janczy.

Film przedstawiający prace przy uruchamianiu warsztatu z Tylki można obejrzeć tutaj.

MEK warsztat z Tylki
MEK Kraków