Znak Bożego działania

mk

publikacja 08.03.2015 14:27

O znaczeniu zbliżającej się beatyfikacji pierwszych polskich misjonarzy męczenników opowiada o. Jarosław Zachariasz, przełożony krakowskiej prowincji franciszkanów, z której pochodzili o. Zbigniew Strzałkowski i o. Michał Tomaszek.

Znak Bożego działania   - To nie do wilków i nie do śmierci należy ostateczny głos - mówi o. Jarosław Zachariasz. o. Jan Maria Szewek Miłosz Kluba: Zapadła decyzja o beatyfikacji o. Strzałkowskiego, o. Tomaszka i ks. Dordiego. Datę uroczystości wyznaczono na 5 grudnia br. Jakie wydarzenia związane z procesem są jeszcze przed nami?

O. Jarosław Zachariasz: 5 marca rozpoczęliśmy nowennę miesięcy przed uroczystością beatyfikacji. W tym czasie będziemy dziękować Bogu za dar męczenników i prosić Go o dobre przygotowanie się do przeżycia tej beatyfikacji. Każdego miesiąca we wszystkich klasztorach krakowskiej prowincji oraz parafiach, w których posługujemy, będą odbywać się nabożeństwa nowennowe, a duszpasterze i katecheci poprowadzą spotkania i lekcje poświęcone tematyce świętości, męczeństwa i misyjnego posłannictwa Kościoła.

Podobne inicjatywy będą miały miejsce w diecezji Chimbote, gdzie pracujący obecnie franciszkańscy misjonarze poprowadzą rekolekcje i misje parafialne, także w wysokich Andach, gdzie Zbigniew i Michał docierali ze swoją posługą. Ważnym wydarzeniem będzie przeżywana w Pariacoto 24. rocznica ich śmierci męczeńskiej. Tego dnia zostaną otwarte ich groby i pobrane relikwie. Kalendarium wydarzeń i wszelkie potrzebne informacje a także materiały duszpasterskie dotyczące przygotowań do beatyfikacji będą dostępne na stronie: pariacoto.pl.

Dlaczego na miejsce beatyfikacji wybrano właśnie Peru? Czy to oznacza, że beatyfikacja będzie "świętowana" tylko tam?

Zgodnie z nowymi procedurami, wprowadzonymi przez Benedykta XVI, obrzędy beatyfikacji powinny być sprawowane w diecezji, która wniosła sprawę o beatyfikację kandydata na ołtarze. W naszym wypadku była to diecezja Chimbote, gdzie w roku 1996 zainaugurowano proces. W Polsce, i zapewne także we Włoszech, w tym samym czasie będziemy celebrować Mszę św. dziękczynną, i to dziękczynienie pewnie przedłużymy na cały rok 2016, w którym wypada 25. rocznica ich śmierci męczeńskiej.

Niezależnie od miejsca będzie to ważne wydarzenie i dla kilku Kościołów lokalnych - w Polsce, we Włoszech, w Peru, a także dla zakonu franciszkańskiego.

Zgodnie z intencją i nauką Kościoła kandydat wynoszony na ołtarze ma być z jednej strony powodem do oddania najwyższej chwały Bogu i uczczenia Chrystusa, który obdarza łaską męczeństwa i świętości, a z drugiej przykładem do naśladowania oraz wspomożycielem na drodze do naszego uświęcenia. Wierzymy, że i nasi współbracia odegrają taką rolę w życiu wiernych zarówno w Peru, w Polsce, jak i we Włoszech. Warto jeszcze dodać, że będzie to beatyfikacja pierwszych polskich misjonarzy męczenników, przeżywana dodatkowo w Roku Życia Konsekrowanego. Moim zdaniem warto zastanowić się, co Kościół chce nam powiedzieć przez decyzję o wyniesieniu ich na ołtarze właśnie w tym czasie.

Znak Bożego działania   Nowenna przed beatyfikacją misjonarzy-męczenników rozpoczęła się 5 marca w krakowskiej bazylice oo. franciszkanów Miłosz Kluba /Foto Gość Czego możemy się nauczyć od misjonarzy, którzy w grudniu zostaną wyniesieni na ołtarze?

Odpowiedź na to pytanie daleko wykracza poza ramy tego wywiadu. Bo powiedzieć, że "Michał był człowiekiem głębokiej wiary, skromnym i rozmodlonym, oddanym ewangelizacji, który poprzez muzykę docierał do dzieci i młodzieży", a Zbigniew "człowiekiem silnym, odważnym, troszczącym się o chorych, o wielkim talencie organizacyjnym, który łączył z pracowitością i wielką odpowiedzialnością", to powiedzieć wiele i zarazem stanowczo za mało. Dlatego zapraszam do zapoznania się z historią ich życia i męczeństwa, dostępną w licznych publikacjach i formach przekazu, które proponujemy podczas przeżywania rozpoczętej niedawno nowenny. Ma ona służyć także odpowiedzi na postawione pytanie, czego możemy się od nich nauczyć.

Jakie znaczenie ma to, że ich beatyfikacja została ogłoszona, gdy coraz więcej jest informacji o "fali męczeństwa", której doświadczają kościoły chrześcijańskie?

Jestem przekonany, że odkrycie tego znaczenia jest jeszcze przed nami. Najważniejsze, by się z tym zadaniem zmierzyć. Z całą pewnością w Peru, gdzie pojawianie się męczenników i ich duchowa "płodność" może pomóc tamtejszej wspólnocie Kościoła zobaczyć przychodzącą z góry moc, rzeczywistość mocy Bożego Królestwa. Męczennicy są bowiem znakiem Bożego działania w Kościele.

Dla naszej zakonnej wspólnoty o sporych misyjnych ambicjach ta beatyfikacja będzie przypomnieniem, że warunkiem misyjnego posłannictwa jest gotowość do męczeństwa, że tylko wtedy, gdy ze względu na prawdę i na dobro innych jesteśmy gotowi poświęcić siebie, nasza misja staje się wiarygodna.

Znaczenia tej beatyfikacji - podobnie zresztą jak każdej innej - w kontekście "fali męczeństwa" szukałbym natomiast w rozważanym przy tej okazji słowie Bożym. To zaś poucza nas, że jako uczniowie Chrystusa jesteśmy posłani "jak owce między wilki" i że jeśli chcemy naśladować Chrystusa, to musimy liczyć się z tym, że jak On zostaniemy oskarżeni i skończymy na krzyżu. Ale to nie do wilków i nie do śmierci należy ostateczny głos. Tym Pierwszym i Ostatnim jest Chrystus - zmartwychwstały, zwycięski i żyjący. Tak bardzo realny i prawdziwy, że dzięki Bożej łasce jesteśmy w Nim zdolni do przelania własnej krwi. Zdolni - w świecie przerażającego ucisku i przemocy - żyć w wolności i pewności wiary, która pozwala nam widzieć Boga i moc Jego Królestwa.


Czytaj także: