Zlitujcie się nad filharmonią!

Bogdan Gancarz

publikacja 30.04.2015 14:21

Związkowcy z Filharmonii Krakowskiej urządzili 30 kwietnia niemy protest przed budynkiem Urzędu Marszałkowskiego w Krakowie.

Zlitujcie się nad filharmonią! Muzycy stali w milczeniu przed Urzędem Marszałkowskim Bogdan Gancarz /Foto Gość

Kilkadziesiąt osób w strojach galowych, z ustami przewiązanymi białymi taśmami, stało milcząc przed budynkiem przy ul. Basztowej. Filharmonia Krakowska jest bowiem małopolską instytucją kultury i podlega Zarządowi Województwa Małopolskiego. Trzymali transparent z napisem: „Panowie Marszałkowie, zlitujcie się nad Filharmonią”.

- Działalność naszej filharmonii jest „wygaszana”. Maleje liczba koncertów. W innych miastach powstają nowe budynki filharmoniczne, my zaś gnieździmy się w budynku przedwojennego Domu Katolickiego, do którego muzyków wprowadził w czasie okupacji niemieckiej Hans Frank - powiedział przed zawiązaniem ust Jerzy Łysiński, wokalista, rzecznik protestujących muzyków.

- To ostatni dzwonek, żeby zmienić tę sytuację. Oczekujemy, że marszałkowie zaufają muzykom i jeszcze raz przemyślą swoje decyzje. W istocie rzeczy nie jesteśmy w tym sporze antagonistami. Im i nam idzie o to, by filharmonia służyła dobrze melomanom Krakowa i Małopolski - dodał J. Łysiński.

W liście otwartym do społeczeństwa organizujący protest członkowie Zakładowej Organizacji Związkowej Związku Zawodowego Polskich Artystów Muzyków Orkiestrowych Filharmonii Krakowskiej napisali m.in., że ich symboliczna manifestacja ma zwrócić uwagę na „faktyczne pozbawianie głosu w zasadniczych sprawach związanych z pracą wykonywaną w publicznych instytucjach kultury i życiem szczególnych pracowników, jakimi są artyści”.

„Nie zgadzamy się na sytuację, w której nasze artystyczne powołanie nie może być w pełni wykorzystywane dla dobra polskiej kultury muzycznej w jednym z jej centrów - Krakowie” - napisali muzycy.

Wskazali także na arbitralność w podejmowaniu decyzji o powoływaniu dyrekcji placówek artystycznych. „Minimalny wpływ artystów muzyków na te decyzje, zagwarantowany ustawowo, jest często ignorowany przez organizatorów. Filharmonia Krakowska jest tym przykładem publicznej instytucji kultury, w której nawet ów gwarantowany ustawą, niewielki wpływ artystów na wybór szefa instytucji nigdy nie funkcjonował. Odcisnęło to niestety piętno na sytuacji Filharmonii. Żaden z tych dyrektorów naszej Filharmonii, którzy zostali wybrani arbitralnie przez organizatora, nie sprawdził się dotąd w tej roli” - dodali protestujący muzycy.

Nie zgadza się z tym dyrektor naczelny Filharmonii Krakowskiej. - Nie widzę żadnego powodu do tego protestu. Formułowanie zarzutów, że w naszej instytucji panuje chaos jest całkowicie bezzasadne. Wszystkie koncerty odbywają się w ustalonym trybie. Całkowicie bezzasadny jest zarzut o „przypadkowych” dyrygentach prowadzących obecnie koncerty. W miejsce Michała Dworzyńskiego prowadzą je znakomici dyrygenci. Czyż o osobach o takim dorobku jak Jean-Luc Tingaud czy Sebastian Perłowski, którzy już poprowadzili koncerty, można rzec, że są przypadkowi? Koncert muzyki filmowej 17 maja poprowadzi z kolei Krzesimir Dębski, znany kompozytor muzyki filmowej i dyrygent. Trudno więc wybór jego osoby również uznać za przypadkowy - powiedział Bogdan Tosza, dyrektor naczelny Filharmonii Krakowskiej.

- Zobowiązałem się wobec marszałków naszego województwa do podnoszenia poziomu pracy artystycznej filharmoników i staram się to czynić. W przyszłym sezonie koncerty poprowadzą m.in. Gabriel Chmura, Łukasz Borowicz i Ola Rudner, znakomity szwedzki dyrygent. Zostanie z nami również nasz honorowy dyrygent Antoni Wit - dodał dyr. Tosza.

Protest jest apogeum sporu między częścią filharmoników a dyrekcją placówki. Zaczął się w 2012 r., gdy dyrektorem filharmonii został Bogdan Tosza, polonista, wykładowca akademicki, były dyrektor teatrów. Jego powołanie zostało oprotestowane.

Oliwy do ognia dolało wpierw powołanie w 2013 r., a potem nagle odwołanie w marcu bieżącego roku Michała Dworzyńskiego z funkcji I dyrygenta. M. Dworzyński dogadywał się dobrze z częścią zespołu, natomiast dyrekcja nie była zadowolona z efektów jego działalności.

Po odwołaniu M. Dworzyńskiego sprzeciwiająca się temu część muzyków wysłała list do Zarządu Województwa Małopolskiego, które jest organem prowadzącym placówki, wzywając do odwołania dyrektora Toszy. Zarząd podtrzymał jednak swoje zaufanie do dyrektora.

Związkowcom pozostało więc formalne wejście w spór zbiorowy z dyrekcją oraz zorganizowanie protestu.

O mediację została poproszona dr Jadwiga Emilewicz, należąca do Polski Razem, radna Sejmiku Województwa Małopolskiego z klubu PiS.

- Muzycy poprosili mnie o mediację w sporze niecodziennym, w którym nie chodzi o żądania płacowe, lecz o dobro instytucji kultury, jaką jest Filharmonia Krakowska. Jest samorządową instytucją kultury i od 10 lat pogrąża się w chaosie przypadkowych konkursów i słabych dyrekcji. To zespół, a przede wszystkim jego stały dyrygent, powiedzielibyśmy dyrektor artystyczny, buduje osobowość i pozycję takiej instytucji, jak filharmonia - stwierdziła dr Emilewicz.

- Wydaje się, że obecna dyrekcja zapomniała zarówno o sztuce, jak i o misji. Zadałam więc marszałkowi województwa Markowi Sowie pytania m.in. o to, w jaki sposób zamierza przywrócić równowagę w FK i nie doprowadzić do jej całkowitej zapaści. Namawiałam go także do rzetelnego przeanalizowania umowy podpisanej między obecnym dyrektorem FK a Zarządem Województwa Małopolskiego pod kątem tego, czy jej zapisy są realizowane. Czekam na odpowiedź - poinformowała J. Emilewicz.

Czytaj także:

Protest w filharmonii

Smutno w filharmonii