Werbel żałobny

Bogdan Gancarz

|

Gość Krakowski 20/2015

publikacja 14.05.2015 00:00

Pogrzeb Piłsudskiego. Przez ponad 4 godziny tłumy szły ulicami Krakowa ku Wawelowi za trumną człowieka, który 21 lat wcześniej wyprawiał z krakowskich Oleandrów strzelców, by „sen o Niepodległej” stał się jawą. 80 lat temu, 18 maja 1935 roku, chowano Marszałka.

 „Cieniom królewskim przybył towarzysz wiecznego snu”  – tak witał przed katedrą prezydent Ignacy Mościcki trumnę z ciałem Józefa Piłsudskiego „Cieniom królewskim przybył towarzysz wiecznego snu” – tak witał przed katedrą prezydent Ignacy Mościcki trumnę z ciałem Józefa Piłsudskiego
Fundacja Centrum Dokumentacji Czynu Niepodległościowego w Krakowie

I teraz dopiero, gdy oczy zamknął, okazywało się dla wszystkich już, czym dla Polski był. Kraj cały został wstrząśnięty do głębi. To nie był tylko żal. Poczucie osierocenia było bliskie trwogi. Cóż teraz, skoro jego już nie ma? (...) Na pewno też nie było w dziejach Polski pogrzebu, w którym wzięłyby udział z potrzeby serca tłumy tak nieprzeliczone, który poruszyłby tyle dusz, tyle łez najszczerszych wywołał – wspominał historyk Władysław Pobóg-Malinowski. Piłsudski zmarł 12 maja 1935 roku o godz. 20.45 w Warszawie. – Po jego śmierci znaleziono notatkę ze słowami: „Nie wiem, czy nie zechcą mnie pochować na Wawelu. Niech!”. Rozpoczęto więc starania o pochówek w grobach królewskich. Abp Adam Stefan Sapieha zgodził się na to, mimo że nie był bezkrytyczny wobec zmarłego marszałka – mówi dr Joanna Wieliczka-Szarkowa, historyk, biograf Piłsudskiego.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.