Jest niewielka – mieści się w dłoni, a waży tyle, co telefon komórkowy. Dzięki niej można ratować życie nienarodzonych jeszcze dzieci.
– Przyrost naturalny w Polsce jest niski. Być może „Zuza” przyczyni się do tego, by choć trochę się on zwiększył – mówi Jadwiga Szymanowska
Monika Łącka /Foto Gość
Sposób na to jest prosty i skomplikowany zarazem. Bo „Zuza” to małe urządzenie, które – dzięki oprogramowaniu na miarę XXI wieku – potrafi mierzyć różnicę potencjału elektrycznego i zapisywać pracę serca matki i dziecka. Jest całkowicie bezpieczne. Nazwę zawdzięcza imieniu pierwszego maleństwa, nad którym czuwało – dziewczynka szczęśliwie przyszła na świat.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.