Próby fałszowania wyborów na Podhalu

jg /Radio Alex

publikacja 21.05.2015 08:09

W rozmowie z rozgłośnią parlamentarzysta przyznaje, że nie może być mowy, aby wyborca nie okazał dowodu osobistego, bo członkowie komisji są jego sąsiadami.

Próby fałszowania wyborów na Podhalu Poseł Edward Siarka jest też we władzach Ochotniczej Straży Pożarnej Jan Głąbiński /Foto Gość

- Mamy relacje od członków komisji, że dochodziło do niemal awantur między nimi a wyborcami, którzy nie mieli przy sobie dokumentów - mówi Edward Siarka.

Poseł przypomina, że nie pomaga odwoływanie się do "bycia sąsiadem" czy znajomym członków komisji.

- Przestrzeganie zasad jest tym bardziej ważne, że musimy pilnować prawidłowości przebiegu wyborów. Działa Ruch Kontroli Wyborów. Masa osób jest w to zaangażowana, ale cały czas jeszcze trzeba pilnować prawidłowości procesu wyborczego. Po przejrzeniu protokołów i z relacji członków poszczególnych komisji wynika, że są gminy, gdzie w ogóle nie było 10 maja mężów zaufania, a i niektórzy nie wywiązywali się ze swoich obowiązków - dodaje.

- Mieliśmy przypadki i próby fałszowania wyborów. Taka sytuacja zdarzyła się w Nowym Targu, zresztą nie pierwszy raz. Odkryto prosty sposób fałszowania. To się zdarzyło w obwodowej komisji nr 17, gdzie nagle okazało się, że między głosami na kandydata Komorowskiego znalazły się głosy oddane na Dudę i Jarubasa. Tylko przytomność pracownicy będącej w komisji wyborczej sprawiła, że to zostało wyłapane - mówi poseł Solidarnej Polski.