Głosowanie w parafii

jg

publikacja 24.05.2015 15:29

Na terenie parafii uprawnionych do głosowania jest ponad 1500 osób. Jest to jeden z największych okręgów w mieście.

Głosowanie w parafii Jeden z wyborców oddający swój głos w komisji, która mieści się przy nowotarskiej parafii. Jan Głąbiński /Foto Gość

- Wszystko idzie dobrze. Wydajemy karty do głosowania, głosowanie idzie sprawnie. Z tego co obserwuję wyborcy raczej mają już przemyślane, na którego kandydata chcą oddać głos - podkreśla Halina Włoch, przewodnicząca komisji.

Pani Halina w ciągu kilkunastu lat swojej pracy przy wyborach w Nowym Targu przydzielana była do różnych komisji. Jako przewodnicząca z protokołami i odpowiednimi dokumentami zawsze jako jedna z pierwszych przyjeżdża do miejskiej komisji w Urzędzie Miasta. – Nawet udało mi się przegonić kolegów ze szpitala, gdzie mieli zaledwie 17 osób uprawnionych do głosowania – śmieje się. Do pracy w komisjach wyborczych zachęciła także swojego męża Kazimierza.

Na bieżąco kontroluje wszystkich członków, poleca liczyć wydane karty do głosowania. – Po prostu jak to w księgowości, prawa strona ma się zgadzać z lewą stroną. Nie ma to tamto. Bilans musi wyjść na zero! – zaznacza pani Halina, na co dzień księgowa.

A co z fantem, jeśli wyborca zdecyduje się zabrać kartę do głosowania ze sobą i nie wrzuci jej do urny. – Wyborcy próbują różnych sztuczek. Miałam jednego pana, którego bacznie obserwowałam, bo takie jest też moje zadanie jako przewodniczącej. Widziałam, że nie wrzucił karty do urny. Wybiegłam za nim. Twierdził, że zapomniał, ale nie chciał jej oddać. Na szczęście tym razem odbyło się bez wzywania policji. Ostatecznie karta znalazła się w urnie – wspomina poprzednie lata pani Halina.

Przy wszystkich wyborach, niezależnie jakiego rozmiaru były karty do głosowania, to pojawiają się na nich rysunki, różnego rodzaju zapiski. – Najwięcej to chyba było kaczuszek i stawów przy nazwisku kandydata na prezydenta Jarosława Kaczyńskiego pięć lat temu. A przy komunistach to już zawsze są dopiski: "Precz z komuną!”– wylicza pani Halina. Często wyborcy w żartobliwy sposób doprowadzają do oddania głosu nieważnego. – Dopisują np. nazwisko kandydata, bywa i tak, że dopisują siebie i stawiają krzyżyk, albo z impetem skreślają całą listę – dopowiada pani Halina.

Jak zaznacza nie ma obozu politycznego, któremu wyborcy w mieście nie dokuczaliby i nie pisali komentarzy na kartach do głosowania. – Bywa i tak, że ktoś zapisuje cały komentarz na karcie do głosowania. Nie brakuje w nim wulgaryzmów – przyznaje nasza rozmówczyni.