Arogancki powrót "niezatapialnego"

Bogdan Gancarz

Decyzja prezydenta Krakowa Jacka Majchrowskiego o ponownym powołaniu na szefa ważnej instytucji miejskiej człowieka, przeciwko któremu prokuratury skierowały kilkanaście aktów oskarżenia, wywołała wpierw niedowierzanie, potem zaś oburzenie.

Arogancki powrót "niezatapialnego"

Sprzeciw wobec nominacji Jana Tajstera na stanowisko dyrektora Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu zjednoczył nie tylko konkurentów politycznych z PiS i PO (pozostającej w Radzie Miasta Krakowa w sojuszu z J. Majchrowskim), lecz także redaktorów naczelnych krakowskich mediów, którzy wystosowali do prezydenta list otwarty.

Prezydent Majchrowski tłumaczy, że mianował Tajstera dlatego, bo... wygrał konkurs i przyda się przy organizacji Światowych Dni Młodzieży. Cóż z tego, skoro w samym regulaminie jest wzmianka, że osoba ubiegająca się o stanowisko konkursowe musi mieć nieposzlakowaną postawę moralną. J. Tajster jest osobą wywołującą od lat wielkie kontrowersje. Bardzo długo uważano go jednak za "niezatapialnego". Pełnił w przeszłości wiele ważnych funkcji miejskich, szefował również niegdyś obecnemu ZIKiT. Prokuratury przesłały do sądów kilkanaście aktów oskarżenia wobec niego, dotyczących m.in. korupcji, fałszowania dokumentów, mobbingu i molestowania seksualnego podwładnych.

Na razie nie zapadły wyroki w tych sprawach. Kwestia karalności nie jest zresztą najważniejsza. Człowiek niekarany, lecz oględnie mówiąc konfliktowy, nie jest chyba dobrym kandydatem na ważne stanowisko. Niektórzy z dawnych podwładnych Tajstera, którzy zeznawali przeciw niemu w toczących się procesach, wciąż pracują w ZIKiT. Stawia ich to w bardzo niekomfortowej sytuacji.

Argument konkursowy użyty przez prezydenta jest nieprzekonujący jeszcze z innego powodu. Dwa lata temu konkurs na dyrektora Muzeum Armii Krajowej wygrał Tadeusz Żaba. Prezydent powołał jednak nie zwycięzcę konkursu, lecz kogoś innego.

J. Tajster został powołany na razie na okres próbny 7 miesięcy.

Arogancki styl powrotu "niezatapialnego" powoduje, że nawet gdyby po tym okresie został odwołany, niesmak i tak pozostanie. Pytanie tylko, po co to prezydentowi Majchrowskiemu było?