Kogutki, koronki i chrupiący chleb

Monika Łącka

publikacja 13.08.2015 14:24

Aż 18 dni, a więc do 30 sierpnia, potrwają 39. Międzynarodowe Targi Sztuki Ludowej. Rozpoczęły się dziś od dźwięków hejnału odegranego nie z wieży Mariackiej, ale ze sceny przed Ratuszem.

Kogutki, koronki i chrupiący chleb Niektórzy twórcy postanowili, że pokażą odwiedzającym targi, jak się robi prawdziwe arcydzieła sztuki ludowej Monika Łącka /Foto Gość

Każdego dnia prezentować się będą na niej zespoły regionalne z najróżniejszych stron świata. W Krakowie pojawi się bowiem ok. 800 twórców ludowych, rzemieślników oraz kupców prezentujących rękodzieło i sztukę ludową Krakowa, Małopolski, Polski oraz naszych europejskich sąsiadów. 19 sierpnia będzie na przykład należał do Ukrainy, 21 sierpnia - do Słowacji, a 25 sierpnia - do Węgier.

Już dziś, w pierwszym dniu targów, przechodząc obok wszystkich straganów, trudno nie zachwycić się prawdziwymi arcydziełami, wykonanymi z drewna, słomy, szkła, zwierzęcej skóry, drogocennych kamieni, koronki, a nawet z... kasztanów. Na nowych właścicieli czekają piękne obrazy wykonane różnymi technikami, rzeźby i rozmaite ozdoby, które będą się wspaniale prezentowały w każdym domu i mieszkaniu, a także kożuchy, obrusy, serwetki, koronkowe parasole i mnóstwo innych rzeczy. Na targach nie mogło też zabraknąć rzeczy jadalnych - regionalnych słodkości, cydrów, serów owczych i kozich, przetworów domowej roboty i najprawdziwszego chleba, którego skórka chrupie tak, jak chrupać powinna po wyjęciu bochenka z pieca.

- Rzeźbieniem zajmuję się od dziecka, to moja pasja, a na targi przyjeżdżam co roku - mówi Franciszek Wiercioch, który choć pochodzi z gór, od dawna mieszka w Krakowie. Wykonanie i pomalowanie rzeźby św. Jana Pawła II zajęło mu kilka dni, podobnie, jak i figury Jezusa Frasobliwego.

- Czas potrzebny do wykonania tego pięknego parasola z koronki ciężko policzyć - tłumaczy natomiast pani sprzedająca prawdziwe koronkowe cudeńka, które do Krakowa przyjechały z Koniakowa, Żywca i Wisły. - Jedna pani musi wykonać koronkę, druga wyszyć ją jeszcze, ale efekt wart jest zachwytu kupujących - dodaje.

Z kolei Mirosława Grochocka z Łowicza opowiada, że wycinanki, które wychodzą spod jej rąk, powstają podobnie, jak obrazy malowane w tradycyjny sposób. - Też muszę najpierw narysować wzór (dominuje motyw koguta i wielobarwnych kwiatów), dobrać kolory, dopracować szczegóły - wyjaśnia. Niektóre jej dzieła są duże i mogą wisieć na ścianie w pokoju, inne są nieco mniejsze i mogą ozdobić przedpokój, jeszcze inne są tak małe, że mogą posłużyć za piękną zakładkę do książki.

Wszystko to przyciąga zwłaszcza turystów, a między straganami słychać języki angielski, francuski, włoski, rosyjski, ukraiński i wiele, wiele innych.

- Twórczość ludowa przechodziła różne etapy, teraz znów trzeba ją reklamować i promować, aby się utrzymała, i walczyć o ustawy, które mogą zmienić sposób podejścia do tej specyficznej działalności - zauważa prezydent Krakowa Jacek Majchrowski. W podobnym tonie wypowiada się też Fundacja "Cepelia" Polska Sztuka i Rękodzieło, czyli główny organizator targów. Organizatorzy narzekają, że choć sztuka ludowa przynosi dochód państwu, nie wszyscy potrafią to docenić.