Jak to w Tatrach bywało?

jg

publikacja 26.09.2015 23:10

Opowieść pełną historii, ale i humoru zaserwował wszystkim zebranym w Muzeum Tatrzańskim przewodnik i dziennikarz Apoloniusz Rajwa.

Jak to w Tatrach bywało? Apoloniusz Rajwa jest chodzącą encyklopedią o górach Jan Głąbiński /Foto Gość

Najpierw nakreślił historię przewodnictwa tatrzańskiego. Choć od 140 lat jest ono sformalizowane, to jego początki sięgają nawet XVI w. Z tego właśnie czasu pochodzi pierwsza wzmianka o małej grupie, która wyszła w góry. - Chodzi o Tatry Słowackie. Była to wędrówka pewnej księżnej do Zielonego Stawu - mówi A. Rajwa. Pod koniec XVII wieku w Tatry zaczęli docierać także naukowcy. - Jednak pierwsze wejścia były zawsze organizowane od słowackiej strony. Tam było łatwiej i zdecydowanie szybciej można było dostać się pod górskie skały - dodaje przewodnik tatrzański.

W gronie pierwszych najbardziej znanych przewodników byli (A. Rajwa powoływał się na fachową literaturę - m.in. opracowanie przewodniczki Zofii Steckiej): Maciej Sieczka-Gąsienica, Szymon Tatar starszy oraz Jędrzej Wala starszy. W późniejszym okresie do znanych i wybitnych przewodników dodać należy Klimka Bachledę i Wojciecha Ślimaka.

Apoloniusz Rajwa od wielu lat jest przewodnikiem tatrzańskim. Słynną blaszkę odebrał w 1967 r. Pośród niezliczonych grup, które oprowadzał, szczególnie zapamiętał jedną. - To była grupa partyjnych aparatczyków z żonami. Nikt nie chciał ich wziąć. Ja się ulitowałem. Owi turyści mieli niesamowite ambicje, chcieli zaliczyć Zawrat, Kasprowy Wierch, Morskie Oko. W schroniskach to nawet szynka się znalazła, żeby ich ugościć. Niemniej jednak kobiety nie dawały sobie rady podczas trudnych podejść i trzeba było je pchać. Z boku to wyglądało bardzo śmiesznie, ale mi do śmiechu nie było - wspominał A. Rajwa.

- Bywało i tak, że przyjeżdżałem do grupy na umówione miejsce i godzinę, a nikt nie czekał. Okazywało się potem, iż po prostu potencjalni turyści mocno zabalowali. A żeby w papierach związanych z delegacją wszystko się zgadzało, to niektórzy prosili, co by ich zabrać na... jarmark do Nowego Targu. Oczywiście nikogo górskie szczyty nie interesowały - śmieje się przewodnik tatrzański. Innym razem grupa, z którą wracał z Kir, musiała wypić kieliszek wódki za zdrowie nowożeńców. Chodziło o ślub Andrzeja Zielińskiego z zespołu "Skaldowie".

W historii przewodnictwa tatrzańskiego szczególnie ważny był rok 1965. To właśnie wtedy Zofia Radwańska-Paryska jako pierwsza kobieta została licencjonowaną przewodniczką. Obecnie w gronie przewodników tatrzańskich jest około 600 osób. Przewodnicy zrzeszeni są w kilku kołach. Najważniejsze z nich to Koło Przewodników Tatrzańskich im. Klimka Bachledy (rok założenia 1951) i Koło Przewodników Tatrzańskich im. Macieja Sieczki w Krakowie (rok założenia 1954).

Podczas spotkania w Muzeum Tatrzańskim A. Rajwa poruszył także wątek przewodnictwa tatrzańskiego po stronie słowackiej. Według tamtejszych przepisów, przewodnik musi być jednocześnie ratownikiem - podkreśla A. Rajwa.

Apoloniusz Rajwa ma 81 lat. Tydzień temu we Włoszech otrzymał prestiżowe alpejskie odznaczenie, czyli Złotą Tarczę. Znalazł się w gronie trzech Polaków (obok papieża Jana Pawła II i Romana Kubiny), którzy ją otrzymali. Apoloniusz Rajwa od wielu lat redaguje w "Tygodniku Podhalańskim" kolumnę "Góry", w której opisuje na bieżąco wydarzenia związane z Tatrami i nie tylko.

Oficjalne uroczystości jubileuszowe przewodnictwa tatrzańskiego odbędą się w Zakopanem 10 października w kinie "Sokół".