Obiecał, że włos im z głowy nie spadnie

Monika Łącka

|

Gość Krakowski 40/2015

publikacja 01.10.2015 00:00

Pieszo do Rzymu. – Gdy weszłyśmy na plac św. Piotra, powiedziałyśmy: „Chwała Tobie, Panie!”, odmówiłyśmy „Ojcze nasz” i... zaczęły bić dzwony. Była godz. 15. Idąc, nie patrzyłyśmy jednak na zegarki – zapewniają Paulina Uszko i Angelika Chmiest.

 – Największym cudem naszej drogi było to, że dałyśmy radę i że w spotykanych ludziach odnajdowałyśmy Chrystusa  – przekonują dziewczyny – Największym cudem naszej drogi było to, że dałyśmy radę i że w spotykanych ludziach odnajdowałyśmy Chrystusa – przekonują dziewczyny
Archiwum prywatne

Jak przekonują, Pan Bóg dał im łaskę trwania przez 7 tygodni w nieustającym zaskoczeniu, a przy okazji uczył pokory i zaufania bez granic. Obmyślając pielgrzymkę, postanowiły, że każdego dnia znajdą osobę, dla której postarają się zrobić coś dobrego. Bóg miał jednak inną strategię – nie tylko podsyłał im takie osoby, żeby nie musiały zbyt długo szukać, ale też stawiał na ich drodze ludzi, którzy zjawiali się nieoczekiwanie, dawali jedzenie, picie, proponowali nocleg i znikali. – Pan spełniał wszystkie nasze pragnienia, troszczył się o każdy szczegół. Nawet kawę i włoskie rogaliki nam podarował, gdy chwilę wcześniej Go o to poprosiłyśmy. Jakiś mężczyzna zapytał po prostu, czy może nam je kupić – wspominają.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.