Taksówkarze przeciwko "szarej strefie"

mk

publikacja 01.10.2015 14:18

Kilka minut po godz. 9 na krakowskie ulice wyjechała kolumna kilkuset taksówek.

Taksówkarze przeciwko "szarej strefie" Protest taksówkarzy spowodował komunikacyjne utrudnienia na wielu ulicach w północnej części Krakowa Miłosz Kluba /Foto Gość

Przejazd spod Multikina przy ul. Dobrego Pasterza, a potem m.in. ulicami Bora-Komorowskiego, Opolską i Mogilską był formą protestu licencjonowanych taksówkarzy przeciwko "szarej strefie", czyli przewoźnikom prywatnym i kierowcom nieposiadającym licencji.

- Miarka się przebrała. Nie chodzi o pieniądze, ale o przetrwanie. To kwestia utrzymania rodzin, zakupu nowych samochodów, ale nie w interesie taksówkarzy, żeby nam było wygodniej, ale dla komfortu pasażerów - mówił przed rozpoczęciem protestu Waldemar Budzyń, kierowca taksówki z ponad 10-letnim doświadczeniem.

Dodaje, że kierowca, który nie ma kasy fiskalnej i nie płaci składek ZUS, jest 1200-1300 zł "do przodu". Do tego dochodzi ubezpieczenie, które w przypadku samochodów oficjalnie wykorzystywanych jako taksówka jest znacznie droższe. Dlatego nielegalne taksówki, których - według informacji Wydziału Ewidencji Pojazdów i Kierowców - jest w Krakowie ok. 600-700, oferują tak niskie ceny.

- Takie taksówki, wyjeżdżając na ulice Krakowa, łamią jednocześnie kilka ustaw. Łatwo je zauważyć, a mimo to my musimy prosić organy odpowiedzialne za utrzymanie porządku w tym mieście, żeby wzięły się do roboty i realizowały swoje ustawowe zadania. Stąd nasza desperacja - dodaje.

Podczas czwartkowego protestu taksówkarze swoje petycje złożyli w siedzibach Inspekcji Transportu Drogowego, Policji oraz Straży Miejskiej.

Jak podkreśla W. Budzyń, klient może łatwo odróżnić taksówkarza posiadającego licencję od takiego, który nie ma odpowiedniego pozwolenia. Wystarczy sprawdzić, czy na drzwiach samochodu znajduje się naklejka z herbem miasta i numerem. Dlaczego warto zwrócić uwagę na ten szczegół?

- To kwestia ubezpieczenia, znajomości miasta, profesjonalizmu kierowcy. Licencja zobowiązuje nas do pewnych zachowań - musimy m.in. jechać do celu najkrótszą drogą. Jeśli kierowca tego nie zrobi, klient może się odwoływać do miasta. W przypadku prywatnego przewoźnika takiej możliwości nie ma - wyjaśnia W. Budzyń.