Zaszczepiają miłość do gór, ale i ratują życie. Upragnioną blachę na piersi nosi prawie 600 osób.
					 Krótka przerwa na niezwykłe opowieści, jakimi zawsze dzielą się przewodnicy ze swoimi grupami
							
				 Krótka przerwa na niezwykłe opowieści, jakimi zawsze dzielą się przewodnicy ze swoimi grupami
		
					
			
					Jan Głąbiński /Foto Gość			
	
Choć przewodnictwo górskie zostało sformalizowane dopiero 140 lat temu, jego początki sięgają XVI w. Z tego właśnie czasu pochodzi pierwsza wzmianka o małej grupie, która wyszła w góry. – Chodzi o Tatry słowackie. Była to wędrówka pewnej księżnej do Zielonego Stawu – mówi Apoloniusz Rajwa, przewodnik górski od 60 lat, absolwent geografii Uniwersytetu Jagiellońskiego. Pod koniec XVII wieku w Tatry zaczęli docierać także naukowcy. Jednak pierwsze wejścia były zawsze organizowane od słowackiej strony. – Tam było łatwiej i zdecydowanie szybciej można było dostać się pod górskie skały – zaznacza A. Rajwa.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
już od 14,90 zł