Czapki z głów!

Dominika Cicha

publikacja 11.11.2015 22:32

Na Rynku Głównym odbyła się 58. "Lekcja śpiewania". Mimo deszczu wzięły w niej udział tysiące Małopolan i turystów.

Czapki z głów! Dzieci z patriotycznymi pieśniami poradziły sobie znakomicie Dominika Cicha /Foto Gość

Kazimierz Madej, dyrektor kabaretu "Loch Camelot", i Waldemar Domański, dyrektor Biblioteki Polskiej Piosenki, znów wcielili się w rolę nauczycieli śpiewu. Bowiem "Lekcja śpiewania" - jak sama nazwa wskazuje - jest lekcją, a nie koncertem czy popisem wokalnych umiejętności.

Dobry nauczyciel wie, że jednym z kluczy do sukcesu jest poprowadzenie zajęć w przyjaznej atmosferze. K. Madej i W. Domański zadbali więc o to, by wszyscy zgromadzeni na Rynku Głównym poczuli się jak w rodzinie. Na początku musieli przedstawić się sobie nawzajem i uścisnąć ręce.

Nauka każdej piosenki rozpoczynała się od przytoczenia historii z nią związanej oraz zaprezentowania melodii, na jaką powinno się ją śpiewać. Tutaj z ogromną pomocą przyszli artyści kabaretu "Loch Camelot" pod przewodnictwem Ewy Korneckiej.

Następnie każdy "uczeń" próbował swoich sił wokalnych, korzystając z bezpłatnego śpiewnika, który w 5 tys. egzemplarzy wydała Kancelaria Prezydenta Miasta Krakowa.

Aby lekcja nie poszła na marne, "nauczyciele" zadali... pracę domową. Po powrocie do domu każdy powinien zaśpiewać piosenkę z całą rodziną. Czy uczniowie sumiennie wypełnili zadanie - okaże się podczas następnej "Lekcji śpiewania".

Oprócz kabaretu "Loch Camelot" na scenie zaśpiewali także: Kuba Kozłowski, międzynarodowa grupa ze Szkoły Języka Polskiego i Kultury Polskiej UJ, uczniowie z Gimnazjum nr 18 im. Jana III Sobieskiego i prywatnej szkoły "Academos", zespół z Krasnego-Lasocic, dzieci z Wróblowic oraz podopieczni Samorządowego Przedszkola nr 140 im. Krasnala Hałabały, które zachwyciły wszystkich wykonaniem "Pieśni o Wodzu miłym".

Warto zauważyć, że podczas każdej "Lekcji śpiewania", oprócz piosenek patriotycznych, takich jak "Legiony" (przy których - jak przypomniał K. Madej - zdejmujemy czapki z głów) czy "O, mój rozmarynie", pojawia się tzw. piosenka na wszelki wypadek. Tym razem była to kołysanka "Na Wojtusia z popielnika". Dlaczego?

- Moim zdaniem, w ostatnim czasie technika trochę nas wyręcza. Smartfony, iPhone’y, CD, MP3 - to wszystko powoduje, że dla wygody usypiamy dzieci głosem Piotra Fronczewskiego. A tymczasem trzeba wybudować nową pępowinę między mamą a dzieckiem, a nie wyręczać się technologią. Nauczmy się albo przypomnijmy sobie tę kołysankę - zachęcał W. Domański.