Jezus przyszedł, bo potrzebujemy ratunku

ps

publikacja 25.11.2015 10:34

We wtorek w krakowskim kościele karmelitów na Piasku modlono się o pokój na świecie.

Jezus przyszedł, bo potrzebujemy ratunku W kościele na Piasku modlili się młodzi, którym pokój i jedność na świecie nie są obojętne Paulina Smoroń /Foto Gość

Niezwykłe spotkanie zgromadziło wielu młodych, którzy o pokój na świecie modlili się poprzez pieśni wywodzące się ze wspólnoty Taizé.

- Pan Bóg przyjmuje każdą, nawet najskromniejszą modlitwę. Być może taka medytacja dziś młodym ludziom odpowiada, bo obecnie mamy przesyt treści i w modlitwie poszukujemy też ciszy i spokoju - tej jednej myśli, która skieruje nas ku Panu Bogu - tłumaczył brat Marek, który do Krakowa przyjechał prosto z Taizé.

Z taką intencją we wtorek do Boga zwracali się zarówno ci, którzy w grudniu pojadą na Europejskie Spotkanie Młodych do Walencji, jak i wszyscy, którym pokój i jedność na świecie nie są obojętne. - My, Europejczycy, przyzwyczailiśmy się do tego, że pokój jest. Tymczasem trzeba go ciągle budować, tworzyć od nowa i ciągle się o niego troszczyć. To modlitwa jest pierwszym wyrazem tej naszej troski - przekonywał brat Marek.

Po modlitwie wspólnie z wiernymi rozważał on fragment Ewangelii św. Łukasza w kontekście obecnych niepokojów i obaw. Według niego, ewangelista pomaga zrozumieć, że nie tylko człowiek szuka Boga, ale to sam Pan przychodzi, by spotkać się z człowiekiem, by otworzyć mu perspektywę, która nie ma granic - życie wieczne. - Pan Jezus przyszedł, dlatego że potrzebujemy zbawienia i ratunku, bo jesteśmy słabi i ograniczeni. Często też nie wiemy, jak ten pokój budować, ale On przychodzi i daje nam do tego wystarczająco dużo siły - tłumaczył brat Marek.

Zastanawiał się przy tym, czy słowa tej Ewangelii możemy odnieść do obecnej sytuacji w Europie. Sugerował przy tym, że być może ona jest szansą, byśmy pogłębili nasze zaufanie do Jezusa, w to, że On wciąż przychodzi, że jest blisko i że nie porzucił swojego zamiaru, żeby "nasze mroki oświecić swoim światłem".

Przypomniał też, że brat Roger (założyciel wspólnoty) zawsze miał odwagę przyjmować potrzebujących - czy to Żydów w czasie wojny, czy też jeńców niemieckich. Od tamtego czasu w Taizé niewiele się zmieniło. Brat Marek opowiedział o siedmiu nowych mieszkańcach tej wioski - to młodzi muzułmanie pochodzący z Sudanu. - Na samym początku powiedzieli nam: "Jesteśmy poruszeni, patrząc na wasze twarze. Mamy szczęście, że możemy tutaj być" - wspominał.

W Taizé mieszkają od 3 tygodni i - jak zapewniał - nikomu nie przeszkadzają, a wręcz przeciwnie - pomogli mieszkańcom m.in. przeżyć niedawne wydarzenia z Paryża. - Ewangelia działa tam, gdzie mamy odwagę zaufać Chrystusowi. To jest też odwaga otworzenia siebie i otworzenia przestrzeni dla potrzebującego człowieka. Tam rodzi się dobro i dzieją się cuda - przekonywał brat Marek.

Na zakończenie spotkania uczestnicy, podzieleni na mniejsze grupy, zastanawiali się m.in. nad tym, jak znaleźć tę odwagę, by Bogu zaufać, czy też jak pomóc sobie i innym w pokonywaniu lęków i obaw.

Brat Marek zapewnił też, że wspólnoty Taizé nie zabraknie podczas przyszłorocznych Światowych Dni Młodzieży. Ponadto zdradził, że w tym czasie zorganizuje ona maraton modlitewny w jednym z krakowskich kościołów.