Katedra pod drzewem

ks. Ireneusz Okarmus

|

Gość Krakowski 51-52/2015

publikacja 17.12.2015 00:00

Święta na misjach. – Ostatnie Boże Narodzenie na misjach w Peru spędziłam w wiosce w dżungli, gdzie ludzie w święta nigdy nie mieli Mszy świętej – wspomina Dorota Kozioł. – W Sudanie nie da się świąt zaplanować, bo nie wiadomo, co może się wydarzyć – opowiada z kolei ks. Janusz Zajda.

Chór z parafii Turalei w południowym Sudanie. Bożonarodzeniowa liturgia odbywa się tu na placu przy kaplicy stojącej w cieniu wielkiego drzewa. Temperatura sięga bowiem 45 stopni Chór z parafii Turalei w południowym Sudanie. Bożonarodzeniowa liturgia odbywa się tu na placu przy kaplicy stojącej w cieniu wielkiego drzewa. Temperatura sięga bowiem 45 stopni
archiwum ks. Janusza Zajdy

Na pytanie, z czym kojarzą się nam święta Bożego Narodzenia, większość odpowie, że z wieczerzą wigilijną, opłatkiem, Pasterką, zapachem choinki i smakiem karpia. Niektórzy powiedzą też, że ze śpiewaniem kolęd na Mszy w kościele. „Najbardziej rodzinne święta” nie oznaczają jednak tego samego we wszystkich krajach świata... W wielu zakątkach na ziemi ludzie nie wiedzą jeszcze o narodzeniu Chrystusa w Betlejem. To dla nich do dalekich krajów wyjeżdżają ci, którzy odkrywają w sobie powołanie misyjne. Jedno jest pewne: wszyscy na swój sposób przeżywają Boże Narodzenie w swojej drugiej ojczyźnie, a ich wspomnienia pokazują, czym żyje tamtejszy Kościół.

Z Ewangelią w dżungli

Dorota Kozioł, świecka misjonarka pochodząca z Juszczyna k. Makowa Podhalańskiego, na misje do Peru wyjechała w lutym 1999 r. Po 14 latach wróciła do rodzinnej miejscowości i katechizuje w szkole.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.