Amerykański fundusz pozywa Polskę

publikacja 29.01.2016 17:28

Powraca głośna medialnie sprawa poszkodowanych przez dewelopera - firmę Leopard SA. Tym razem przed sąd trafia państwo polskie.

Amerykański fundusz pozywa Polskę Poszkodowani klienci Leoparda przez wiele lat walczyli o uzyskanie prawa do własności lokali przy ul. Wierzbowej (dziś Dworskiej) Monika Łącka /Foto Gość

Amerykański fundusz inwestycyjny Manchester Securities Corporation, u którego Leopard zaciągnął potężny kredyt (jego zabezpieczeniem stały się hipoteki mieszkań budowanych przed laty przy ul. Wierzbowej w Krakowie - obecnie jest to ul. Dworska), domaga się od Polski odszkodowania za to, że Sąd Najwyższy zdecydował o unieważnieniu i wykreśleniu z ksiąg wieczystych hipotek amerykańskiego funduszu. W efekcie MSC twierdzi, że stracił kilkadziesiąt milionów złotych. Do Ministerstwa Skarbu Państwa wpłynął już pozew Manchesteru.

- Fundusz uważa, że wyrok SN to rodzaj dyskryminacji podmiotu amerykańskiego i wskazuje na jego niezgodność z prawem międzynarodowym. Pozew dotyczy wyroku Sądu Najwyższego, w związku z czym odpowiadać na niego będzie polski rząd. Poszkodowani są więc w tej sprawie zupełnie bezpieczni - mówi mec. Michał Jaworski z kancelarii Jaworski Malina Spółka Partnerska, który od początku reprezentuje poszkodowanych przez Leoparda.

Państwo polskie reprezentować będzie Prokuratoria Generalna, jednak większość faktów w sprawie jest na razie poufna. Jak dużego odszkodowania będzie domagał się MSC, również nie wiadomo - nieoficjalnie mówi się o 30 mln zł. Trudno również spekulować w tym momencie o tym, jakie szansa ma Polska na wygranie sprawy.

Warto dodać, że poszkodowani przez Leoparda nie chcą pozostać bierni w tej sprawie. - Wstępnie są zainteresowani możliwością wzięcia w niej udziału. Pozwala na to instytucja "Amicus Curiae" ("przyjaciel sądu"), zgodnie z którą możliwe jest zajęcia stanowiska w toku postępowania arbitrażowego i toczącego się procesu. Nie mamy jednak wglądu w treść powództwa, dlatego reakcja będzie uzależniona od tego, czy dostaniemy zgodę na zapoznanie się z nim - wyjaśnia mec. Jaworski. Jak dodaje, udział poszkodowanych w sprawie byłby przede wszystkim obroną państwa polskiego i pokazaniem czynnika społecznego w głośnym procesie.

Przypomnijmy początki sprawy. Problemy oszukanych zaczęły się w 2006 r., gdy nieświadomi kłopotów finansowych spółki deweloperskiej Leopard SA klienci zaczęli wpłacać pieniądze na poczet budujących się dla nich mieszkań. Firma działała od 1997 r., miała opinię jednej z najbardziej wiarygodnych spółek deweloperskich w Małopolsce. Nikt nie wiedział, że prowadzi transakcje, które były na granicy prawa. Prezesi firmy sprzedawali m.in. grunty własnej spółce, kupowali je od niej, nabywali wybudowane już mieszkania.

Gdy spółka podjęła się budowy osiedla przy ul. Wierzbowej, na którym miały powstać 4 bloki (180 mieszkań), sukces znów wydawał się być pewny. Niestety, zarząd firmy (Jacek P. i Grzegorz A. - obaj w 2012 r. trafili do aresztu) poprzez emisję obligacji zaciągnął kredyt na realizację kolejnych inwestycji (w wysokości ponad 60 mln zł, oprocentowany na 25 proc. w skali roku) u amerykańskiej firmy Manchester Securities Corporation (MSC), będącej częścią nowojorskiego zamkniętego funduszu inwestycyjnego Elliott. Poręczeniem pożyczki stały się m.in. hipoteki mieszkań przy ul. Wierzbowej i al. Kijowskiej (tam budowa rozpoczęła się nieco wcześniej). Większość klientów podpisała wtedy (na żądanie dewelopera) klauzulę, na mocy której nie mogli dokonywać wpisu roszczeń w księdze wieczystej nieruchomości.

Klienci mieszkania mieli dostać w 2008 r. Gdy tak się nie stało (a deweloper zażądał dopłat), zaczęli jednoczyć siły, założyli Stowarzyszenie Poszkodowanych przez Deweloperów "Wierzbowa”", a pod koniec 2008 r. złożyli wspólny pozew w krakowskim Sądzie Okręgowym - żądali uznania nieważności hipotek. W czerwcu 2009 r. sprawę wygrali w I instancji, lecz w marcu 2011 r. Sąd Apelacyjny uchylił wyrok pierwszej instancji na korzyść Leoparda. Finalnie Sąd Najwyższy w 2012 roku utrzymał wyrok I instancji. W międzyczasie deweloper złożył w sądzie wniosek o ogłoszenie upadłości. W maju 2009 r. stało się to faktem dokonanym, a masę upadłościową (budynki z zamieszkanymi po części lokalami - mieszkania w największym z budynku były i nadal są w stanie surowym) przejął syndyk. Batalia o odzyskanie mieszkań trwała do wiosny 2014 r. Ostatecznie sąd upadłościowy zgodził się na przeniesienie praw własności mieszkań na klientów upadłego dewelopera. 21 stycznia br. Sąd Najwyższy ponownie przesądził, że unieważnione hipoteki funduszu powinny zostać wykreślone z ksiąg wieczystych zakładanych dla poszkodowanych.

Warto dodać, że w sprawę zaangażowali byli też zjednoczeni ponad podziałami politycy, wiele instytucji i mediów, które cały czas broniły poszkodowanych przez Leoparda.