Miłosierni samarytanie są skromni i pokorni. To dlatego zgodnie mówią, że na tę nagrodę nie zasłużyli.
– We wszystkim, co robimy, chcemy budować jedność z Bogiem i sobą nawzajem – zapewniają państwo Kowalscy
zdjęcia Monika Łącka /Foto Gość
Bo przecież tyle jest wokoło osób lepszych od nich, robiących wznioślejsze rzeczy czy jeszcze ofiarniej pomagających innym...
Leki i odrobina ciepła
– Gdy w 2013 r. odebrałem telefon z wiadomością, że zostałem wyróżniony, powiedziałem, że to chyba jakaś pomyłka. Do dziś jestem o tym przekonany. Po prostu staram się działać zgodnie z moimi przekonaniami i robić wszystko, co w mojej mocy, a jednocześnie wiem, jak niewiele mogę – mówi Łukasz Hońdo, farmaceuta z Krakowskiego Szpitala Specjalistycznego im. Jana Pawła II. Choć ma dopiero 34 lata, w jego oczach widać spokój i dużą życiową mądrość. Ci, którzy go znają (i zgłosili do konkursu), wiedzą też dobrze, że Łukasz potrafi „z wielkim zaangażowaniem i pasją ofiarowywać swój czas poza godzinami pracy, a wykorzystując ogromną wiedzę z zakresu farmakologii i mikrobiologii, pomaga w podejmowaniu trudnych decyzji terapeutycznych”.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.