"Niech dyabli wezmą więzienie"

Bogdan Gancarz

publikacja 23.03.2016 14:29

Uratowano napisy i rysunki więźniów z piwnic dawnej katowni komunistycznej bezpieki przy ul. Józefitów 5 w Krakowie. Zostały zdjęte ze ścian i przeniesione w bezpieczne miejsce.

"Niech dyabli wezmą więzienie" Ściany z rysunkami oczyszczano delikatnie, za pomocą pędzelków Monika Jamroziewicz-Filek

To owoc współpracy obecnego właściciela kamienicy, Instytutu Pamięci Narodowej oraz urzędu Miejskiego Konserwatora Zabytków w Krakowie.

- W budynku przy ul. Józefitów w latach 40. i 50. ub. wieku mieściła się jedna z krakowskich siedzib Informacji Wojskowej. Była ona jednym z narzędzi aparatu represji komunistycznych, wojskowym odpowiednikiem Urzędu Bezpieczeństwa, znacznie jednak od niego brutalniejszym - mówi dr Maciej Korkuć, historyk z krakowskiego oddziału IPN.

Więźniów Informacji Wojskowej przetrzymywano w piwnicach budynku, m.in. w jednej z dużych cel. Na jej ścianach zachowały się napisy i rysunki wykonane przez więźniów, np.: "Takie jest życie Polaka, że miejsca dla niego nigdzie nie ma", "Niech dyabli wezmą więzienie", "Dłużej już nie wytrzymam siedzieć, od 23 niedziel", "Idea narodowa zwycięży". Były w bardzo kiepskim stanie, ze względu na to, że wydrążono lub napisano je na ścianach, które uległy z czasem zagrzybieniu i zabrudzeniu pyłem węglowym. Mogły zniknąć zupełnie w trakcie remontu i przebudowy dokonywanej przez nowych właścicieli budynku.

- Znając przeszłość tego budynku, zdecydowaliśmy się nie tylko na udostępnienie piwnic w celu przeprowadzenia oględzin i prac badawczych, lecz także na sfinansowanie prac ratunkowych, obejmujących zarówno wstępne czyszczenie i konserwację, jak i wycięcie oraz przeniesienie w bezpieczne miejsce fragmentów tynków z napisami i rysunkami - opowiada Tomasz Frankiewicz, prezes zarządu firmy Portfel Inwestycyjny.

Pracownicy IPN oraz urzędu Miejskiego Konserwatora Zabytków dokonali oględzin i wstępnej inwentaryzacji zachowanych napisów i rysunków. - W piwnicach nie było światła. Ściany oglądaliśmy, przyświecając sobie latarkami i odgarniając gęste pajęczyny, w chmurach pyłu węglowego. Uznaliśmy, że odkryte napisy i rysunki są na tyle istotne jako zabytek martyrologii narodowej, że warto je uratować - wspominała Elżbieta Wyszyńska z urzędu Miejskiego Konserwatora Zabytków w Krakowie.

Prace przy wstępnej konserwacji i transferze fragmentów ścian z napisami w inne miejsce były bardzo żmudne. Wykonywali je pracownicy Pracowni Artystyczno-Konserwatorskiej pod kierunkiem renomowanego konserwatora dzieł sztuki Moniki Jamroziewicz-Filek. - Musieliśmy bardzo uważać, by oczyszczając ściany z pyłu i brudu, nie zniszczyć malowanych, rysowanych i rytych napisów oraz rysunków. Omiataliśmy je więc delikatnie, za pomocą pędzelków - tłumaczy M. Jamroziewicz-Filek. - Powierzchnie z malowidłami i napisami zostały wzmocnione i przyklejone do ściany. Przyklejono do nich następnie 2 warstwy gazy oraz pasy płótna i listwy drewniane. Miało to ułatwić wycinanie i odrywanie tych fragmentów.

Wycięte fragmenty o łącznej powierzchni 5,5 mkw. umieszczono na specjalnych płytach i owinięto folią. Przewieziono je do magazynów IPN. - Tu czekają je kolejne etapy konserwacji oraz umieszczanie na nowym podłożu. Mam nadzieję, że z czasem znajdą miejsce w jakimś muzeum. Dodam, że uratowano również drewniane drzwi od cel oraz framugę okienka więziennego z kratami - mówi M. Korkuć.