Dobrze się bawią, chwaląc Boga

mk

publikacja 24.04.2016 21:45

Ponad 60 osób uczestniczyło w piątych, jubileuszowych warsztatach gospel w Więcławicach Starych.

Dobrze się bawią, chwaląc Boga Warsztaty w Więcławicach poprowadził Wayne Ellington Miłosz Kluba /Foto Gość

Przez dwa dni, pod okiem brytyjskiego muzyka, dyrygenta i wokalisty Wayne’a Ellingtona, przygotowywali się do finałowego koncertu, który odbył się w niedzielę, na scenie więcławickiej Strażnicy Kultury.

Karolina Styczeń na tutejsze warsztaty przyjechała po raz pierwszy, ale wcześniej w podobnych imprezach uczestniczyła już trzy razy. Od 5 lat śpiewa także w chórze gospel. - Ta muzyka jest bardzo energetyczna, niesie pozytywny przekaz, opowiada o miłości, pokoju - mówi. - Nie ma tu miejsca na smutne ballady. W tym po prostu jest moc i radość, które my - uczestnicy warsztatów czy chórzyści - przenosimy później do naszej codzienności - opowiada.

- Tym, co przyciąga uczestników właśnie tych warsztatów, są piękne okoliczności przyrody i kameralna atmosfera, dzięki której instruktor może pracować niemal sam na sam z każdym z uczestników - podkreśla Marcin Węc ze Stowarzyszenia "Gospel", który także uczestniczył w warsztatach.

Dla porównania - w warsztatach w Krakowie uczestniczy 300 osób, w Sieprawiu - 250.

M. Węc dodaje, że do udziału w warsztatach nie są potrzebne ani znajomość języka angielskiego (choć wszystkie utwory są wykonywane właśnie po angielsku), ani umiejętność czytania nut. - Uczymy się ze słuchu, więc każdy jest w stanie to powtórzyć. Nawet niezaawansowani, którzy nie są związani z żadnym chórem, mogą przyjechać, dobrze się bawić, a co najważniejsze - chwalić Pana Boga - zapewnia.

Kolejna okazja, by usłyszeć gospel w wykonaniu wieloosobowego chóru nadarzy się już za miesiąc. 22 maja ponad 140 osób wystąpi w Krakowie, tuż przy klasztorze ojców paulinów, podczas koncertu "Gospel na Skałce".

- Mamy nadzieję, że jeszcze bardziej tłoczno będzie na widowni, na której zasiądą i mieszkańcy Krakowa, i turyści. Chcemy, by oni także żywiołowo włączali się w ten koncert. To jest wpisane w DNA gospel - to nie są koncerty, których się tylko słucha. Instruktorzy zawsze angażują uczestników, którzy wstają z miejsc, zaczynają klaskać, śpiewać. Im też udziela się ta dobra energia - mówi M. Węc.