Nic nie uszło jego uwagi

Bogdan Gancarz

|

Gość Krakowski 25/2016

publikacja 16.06.2016 00:00

Jego zapiski, wydane teraz drukiem, tworzą panoramę dziejów kościoła katedralnego od lat poprzedzających II wojnę światową, podczas jej trwania i w czasach PRL.

Nic nie uszło jego uwagi

Ksiądz Kazimierz Figlewicz był krakowianinem. Urodził się w 1903 r. Święcenia kapłańskie otrzymał w 1925 r. w katedrze wawelskiej. Z tą świątynią związał niemal całe swoje kapłańskie życie. W 1933 r. został mianowany podkustoszym (wikariuszem katedry). Wówczas też zaczął robić zapiski o tym, co się działo w katedrze. Kontynuował je również po 1956 r., gdy został „wikariuszem aktualnym”, czyli faktycznym proboszczem parafii katedralnej. Zmarł w 1983 r. „Jak niewielu katedrę znał, jak nikt ją czuł. Był wielkim miłośnikiem katedry i rzeczywistym jej kustoszem. W sprawach katedry był uznanym autorytetem i dla historyków i historyków sztuki” – ocenili ks. Jacek Urban i Ewelina Zych, edytorzy zapisków ks. Figlewicza, wydanych w kilkusetstronicowym tomie „Kronika katedry na Wawelu 1934–1982” (okładka na zdjęciu).

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.