Powołani do radości

Paulina Smoroń

publikacja 27.07.2016 21:29

Arkadiusz Zbozień, znany przez wszystkich jako Arkadio, w środę po południu przekonywał młodych, że warto robić to, co się kocha.

Powołani do radości Arkadio chętnie pozował do selfie Paulina Smoroń /Foto Gość

Spotkał się z nimi w jednym z budynków AGH w ramach Festiwalu Młodych. Na wstępie opowiedział im swoje poruszające świadectwo.

Od najmłodszych lat duży wpływ mieli na niego starsi koledzy. To towarzystwo sprawiło, że Arkadio już jako 9-latek zapalił swojego pierwszego papierosa, a 3 lata później sięgnął po marihuanę, którą palił niemal codziennie przez 5 lat. - To doprowadziło mnie do tego, że potrafiłem stać z moją koleżanką z klasy i obejmować ją, a w tym czasie mój kolega wyciągał telefon z jej kieszeni. Później szliśmy go sprzedać, żeby mieć za co palić - opowiadał. W końcu zaczął handlować narkotykami, co wpędziło go w długi. Bliscy powtarzali mu, że jego życie może wyglądać zupełnie inaczej, jednak on ich nie słuchał.

Pewnego dnia brat Arkadia znalazł narkotyki w jego piórniku i kazał mu je wszystkie wyrzucić. - Płakałem, kiedy musiałem to zrobić - wspominał. Z czasem jego długi urosły i zaczął mieć problemy w szkole. - Nie mogłem już patrzeć w lustro, bo widziałem tam gościa, który okrada swoich bliskich, kłamie i nie ma pomysłu na swoje życie - wyznał. Jednak nie wiedział, co zrobić, by pójść w innym kierunku.

Pewnego dnia z ust swojego starszego brata usłyszał dwa słowa, które bardzo nim wstrząsnęły, a były to słowa: "Kocham cię!". - Zacząłem płakać i nie mogłem się pozbierać. To był moment, w którym spadły klapki z moich oczu i zobaczyłem, że komuś naprawdę na mnie zależy - wspominał Arkadio. Później brat zaproponował mu, żeby poszedł z nim na modlitwę wstawienniczą. - Wtedy pierwszy raz słyszałem, jak ktoś modlił się o mnie własnymi słowami. To była szczera modlitwa, płynąca prosto z serca - mówił.

Na jej owoce długo nie trzeba było czekać, bo już chwilę później Arkadio sięgnął do kieszeni, wyjął paczkę papierosów i wyrzucił ją do kosza. - Czułem, że ktoś to zrobił za mnie, bo sam nie byłem w stanie - przekonywał.

Kolejnym krokiem do nawrócenia była spowiedź z całego życia. W chwili, w której kapłan udzielał mu rozgrzeszenia, Arkadio poczuł, jakby ktoś podał mu rękę i wyciągnął go ze starego życia.

Dziś raper ma na swoim koncie pięć płyt, skończył studia, napisał książkę i założył rodzinę. - Powiedziałbym o sobie, że jestem człowiekiem, który stara się robić to, co kocha. Przez to, jak Pan Bóg zmienił moje życie, mogę wam śmiało powiedzieć, że wszyscy jesteśmy powołani do radości - przyznał.

W środę Arkadio przekonywał również młodych, że w życiu warto postawić na swoją pasję, a życie budować w oparciu o swoje talenty. - Zafascynowało mnie chrześcijaństwo, które mówi o tym, że człowiek żyjący swoimi talentami może najlepiej służyć Panu Bogu. Nie dość, że jest to najlepsze dla nas, to jest też najpiękniejszą służbą dla Boga i innych ludzi - podkreślał. Tłumaczył też, że szczęśliwi są ci, którzy wykorzystują swoje silne strony, dane im przez Boga, a każdy dzień jest dobrą okazją do walki o to. Zauważył jednak, że podążanie za swoją pasją, a jednocześnie za Panem Bogiem, wcale nie jest takie proste.

Projekt "Rób to, co kochasz" to inicjatywa Arkadia, która powstała, by promować życie w zgodzie z własnymi talentami i pasjami. Jego adresatami są głównie młodzi ludzie, do których Arkadio i inne osoby zaangażowane w tę inicjatywę docierają przez organizowane konferencje, książki, muzykę, a nawet unikatowe gadżety.

Podczas Światowych Dni Młodzieży Arkadia będzie można również posłuchać na czwartkowym i piątkowym koncercie na Błoniach.