Kardynał we wspomnieniach

Gość Krakowski 33/2016

publikacja 11.08.2016 00:00

Pasterz, książę Kościoła, ten, który czynił miłosierdzie. I... po prostu dobry człowiek – mówią o kard. Macharskim ci, którzy go znali.

Kardynał we wspomnieniach Stanisław Salik /Foto Gość

Dobromiła Salik
redaktor GN:

Luty/marzec 2000. Do Polski, na zaproszenie Ruchu Światło–Życie, przyjeżdża Chiara Lubich, założycielka Ruchu Focolari. W czasie tego pobytu oprócz udziału w XXV Kongregacji Odpowiedzialnych Ruchu Światło–Życie, poproszona przez kard. Józefa Glempa, wygłosi też przemówienie do polskich biskupów. Z grupą przyjaciół jedziemy powitać ją na lotnisko w Balicach. Jest wśród nas także kard. Franciszek Macharski. Samolot jest spóźniony. Co w tym czasie robi kardynał? Przekomarza się z dziećmi. Schyla się do nich, zaczepia je. Jednym z maluchów jest Kazik, nasz sześcioipółletni syn. Po powitaniu Chiary wychodzimy na zewnątrz. Polonez kardynała już czeka. Jest zimno i pada deszcz. Kardynał żegna się z Kazikiem (patrz: zdjęcie), wsiada do samochodu i nadal przyjaźnie zagaduje. Nasz synek ma na głowie ciepłą czapeczkę z pomponem. Z auta wysuwa się kardynalska ręka, a w niej... beret. – To co, zamieniamy się czapeczkami? – pada pytanie. I to jest ten decydujący moment. Kazik jest gotów, jasna sprawa! Jednak... matka jak to matka – włącza ludzkie myślenie. Jest zimno, pada deszcz, kardynał zaraz będzie wysiadał z samochodu...

Dostępne jest 14% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.