Patriotyzm z twarzami niezłomnych

Bogdan Gancarz Bogdan Gancarz

publikacja 20.11.2016 17:53

Poległych w walce i pomordowanych żołnierzy powojennego podziemia niepodległościowego, wspominano dziś w trakcie III Krakowskich Zaduszek za Żołnierzy Wyklętych - Niezłomnych.

Patriotyzm z twarzami niezłomnych Na czele pochodu, obok dr. Jarosława Szarka, prezesa IPN, szedł 90-letni por. Wacław Szacoń, ps. "Czarny" z podkrakowskich Liszek, po wojnie partyzant w oddziałach Zapory" i "Uskoka", wieloletni więzień polityczny Bogdan Gancarz /Foto Gość

Orkiestra i kompania honorowa Wojska Polskiego, poczty sztandarowe, członkowie grup rekonstrukcji historycznych wraz z grupą uczestników niosących portrety żołnierzy podziemia niepodległościowego przeszli w marszu od kościoła św. Wojciecha wokół Rynku Głównego, do kościoła Mariackiego, gdzie odmówiono wypominki i odprawiono Mszę św.

Na czele pochodu szli: 90-letni por. Wacław Szacoń ps. "Czarny", żołnierz partyzantki niepodległościowej, i dr Jarosław Szarek, prezes IPN.

- Zawsze chodziłem z podniesioną głową, będąc dumny z tego, że walczyłem w szeregach Armii Krajowej, a  po wojnie - w WiN-ie. Łączył nas jeden cel - niepodległa Polska - powiedział por. Szacoń z podkrakowskich Liszek, żołnierz podziemia niepodległościowego m.in. w oddziale Zdzisława Brońskiego "Uskoka", wieloletni więzień polityczny.

Z Łodzi przyjechali elewi Korpusu Kadetów Rzeczypospolitej Polskiej, z Mielca z kolei Grupa Rekonstrukcji Historycznej im. Wojciecha Lisa ps. "Mściciel". Zwracały uwagę wielkie ryngrafy na mundurach członków Związku Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych "Podbeskidzie" w Żywcu.

Dr Bawer Aondo Akaa jechał na wózku inwalidzkim z portretem kpt. Władysława Łukasiuka "Młota". Z portretem kpt. Stanisława Kopika "Zemsty" szła z kolei Teresa Wolano, uczennica klasy maturalnej II LO w Krakowie.

- Nie słyszałam o tej pory o tym żołnierzu. To, że mnie wypadło nieść jego portret, będzie okazją do zapoznania się z biografią "Zemsty" - powiedziała uczennica.

Niesienie portretów żołnierzy niezłomnych było nieprzypadkowe.

- Przychodzę na te "Zaduszki" już po raz drugi. Bardzo istotne jest przypominanie postaci poszczególnych żołnierzy niezłomnych. Nie pozostają wtedy częścią anonimowego żołnierskiego tłumu. Byli gnębieni przez katów z UB, którzy przez cały czas miewali się bardzo dobrze i nawet nie przeprosili za to, co czynili, rodzin zamordowanych i prześladowanych - powiedział Ryszard Majdzik, działacz opozycji antykomunistycznej w latach 80., syn żołnierza powojennego podziemia antykomunistycznego, niosący portret komendanta WiN płk. Łukasza Cieplińskiego.

- Chcemy nadać naszemu patriotyzmowi twarze konkretnych osób. Te portrety żołnierzy niezłomnych niesione w dzisiejszym pochodzie wokół Rynku uzmysławiają, że to byli w większości ludzie młodzi. Mieli przed sobą długie życie, tymczasem oddali wszystko, włącznie z życiem, w walce o Ojczyznę. Nie możemy o nich zapominać - dodała Julia Popławska-Walusiak

Msza św. w kościele Mariackim odprawiona pod przewodnictwem ks. Ryszarda Barańskiego, z kazaniem ks. Jarosława Wąsowicza SDB, została poprzedzona modlitewnymi wypominkami za żołnierzy niezłomnych.

Ich nazwiska wyczytywali m.in. dr Szarek, prezes IPN, Zuzanna Kurtyka, wdowa po prof. Januszu Kurtyce, prezesie IPN, który zginął w katastrofie smoleńskiej i prof. Krzysztof Szwagrzyk, wiceprezes IPN, kierujący akcją poszukiwania szczątków zamordowanych żołnierzy podziemia niepodległościowego.

W Mszy św. wziął udział m.in. Marek Franczak, syn Józefa Franczaka "Lalusia", najdłużej ukrywającego się po wojnie żołnierza podziemia, zabitego w obławie w 1963 r.

- Te modlitewne wypominki i Msza św. są bardzo ważne. Żołnierze niezłomni polegli za Ojczyznę. Z ich krwi zrodziła się wolna Polska. Jako katolicy winniśmy im pamięć i modlitwę - powiedział pomysłodawca i współorganizator "Zaduszek" Dariusz Walusiak, historyk, publicysta, reżyser filmów historycznych.

W krakowskim kinie "Kijów" odbył się po uroczystościach w kościele Mariackim, premierowy pokaz jego filmu "Mój przyjaciel Laluś" poświęconego osobie Józefa Franczaka.

Narratorem filmu jest por. Szacoń ps. "Czarny", który przyjaźnił się z "Lalusiem" od czasów wspólnej służby w AK.

- Spotykałem się kilkakrotnie z "Lalusiem" w czasie, gdy się ukrywał. Widziałem go ostatni raz na dwa miesiące przed jego śmiercią, w sierpniu 1963 r. - wspominał por. Szacoń.

Wraz z reżyserem filmu odwiedził miejsca na Lubelszczyźnie, związane z walką szeregach podziemia.

- Znałem tam każdą ścieżkę. Ze wzruszeniem oglądałem pałac w Gardzienicach, gdzie w sierpniu 1947 r. koordynowałem akcję likwidacji komendanta posterunku MO. Przyjechałem na tę akcję specjalnie z Wrocławia, gdzie się wówczas uczyłem - wspominał por. "Czarny".