Zmarł trzykrotny rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego

Bogdan Gancarz Bogdan Gancarz

publikacja 30.12.2016 23:00

Nie żyje prof. Aleksander Koj, wybitny biochemik, przez trzy kadencje sprawujący godność rektora Uniwersytetu Jagiellońskiego. Zmarł 29 grudnia w Krakowie, w wieku prawie 82 lat.

Zmarł trzykrotny rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego Prof. Koj zasłużył się dobrze Uniwersytetowi Jagiellońskiemu Grzegorz Kozakiewicz

Był rektorem UJ w latach 1987-1990, 1993-1996 i 1996-1999. Urodził się 26 lutego 1935 r.

Po zdaniu matury w Częstochowie, w 1951 r. rozpoczął studia w Akademii Medycznej w Krakowie, kontynuującej tradycje Wydziału Medycznego UJ, tu następnie zrobił doktorat.

"Gdybym miał powtórzyć życie, poszedłbym znów na medycynę. Lekarzowi łatwiej nauczyć się technik biologicznych niż biologowi zgłębić tło medyczne niezbędne do badań w dziedzinie biochemii, biotechnologii, inżynierii genetycznej itd. Lekarz jest bardziej świadom, po co to robi: aby ulepszyć diagnostykę i terapię - jednym słowem poprawić jakość życia człowieka. Mam swoją dewizę: cokolwiek robisz, rób to porządnie. Staram się jej przestrzegać - a jestem raczej obowiązkowy i konsekwentny. Dlatego pewnie nauka pochłania mnie bez reszty. Jest moją pasją, ale czasem i obsesją" - wspominał w 2005 r. w rozmowie z czasopismem "Alma Mater".

Po latach, już jako rektor, sprzyjał integracji na powrót połączonego z uniwersytetem Collegium Medicum z pozostałymi częściami uczelni. Osiągnął wybitne wyniki w badaniach w dziedzinie biologii i biochemii. Przez wiele lat pracował w Instytucie Biologii Molekularnej UJ. Przyczynił się do wybudowania Kampusu 600-lecia Odnowienia UJ. Macierzysta uczelnia doceniła go nadaniem medalu Merentibus i tytułu doktora honoris causa.

Jako rektor Almae Matris Iagellonicae spotykał się m.in. z papieżem Janem Pawłem II. Brał również udział w spotkaniach ludzi nauki z papieżem w Castel Gandolfo.

"W rozmowie był bystry, czujny na wypowiedzi ludzi. Potrafił się domyślić, co dana osoba miała zamiar powiedzieć. (...) Zawsze wybiegał myślami w przyszłość, jego wypowiedzi nie były tylko bieżącymi komentarzami. Radził myśleć o przyszłości" - wspominał w notacji filmowej nagranej dla portalu archiwumJP2.pl. 8 czerwca 1997 r. witał papieża wraz z ks. prof. Adamem Kubisiem, rektorem Papieskiej Akademii Teologicznej, w kolegiacie akademickiej św. Anny w Krakowie na spotkaniu ze przedstawicielami świata nauki polskiej.

"Historyczna to chwila i wielki dla nas zaszczyt witać Ojca Świętego w kolegiacie akademickiej św. Anny, u sarkofagu św. Jana Kantego w 600-lecie powołania Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Jagiellońskiego. Jan Paweł II, głosiciel nowej ewangelizacji świata, a jednocześnie najdostojniejszy doktor honoris causa wszystkich wydziałów Uniwersytetu Jagiellońskiego powraca do swej świątyni jak do swego domu. Na spotkanie przybyli wyrazić swój głęboki szacunek rektorzy polskich szkół wyższych: uniwersytetów, uczelni technicznych, medycznych, rolniczych, pedagogicznych, ekonomicznych, artystycznych i innych. Przybyli przedstawiciele świata nauki i kultury z Krakowa i z całej Polski, przybyli przedstawiciele rządu i parlamentu Rzeczypospolitej. Oczywiście, są obecne władze wszystkich krakowskich uczelni oraz członkowie Senatów Uniwersytetu Jagiellońskiego i Papieskiej Akademii Teologicznej, która kontynuuje wspaniałe tradycje Wydziału Teologicznego" - powiedział wówczas.

W 1999 r. na wspólnej sesji senatów UJ i Papieskiej Akademii Teologicznej wywodzącej się z Wydziału Teologicznego UJ wręczył Janowi Pawłowi II dyplom odnowienia doktoratu.

"Papież był wzruszony. Niezwykłe było to, że po półwieczu potrafił sobie przypomnieć szczegóły dawnych wydarzeń. Wzruszyłem się i ja. Były to lata, gdy Ojciec Święty chorował i zdawał sobie z tego sprawę. Był jednak niesłychanie optymistycznie nastawiony, jeśli idzie o Polskę, uniwersytety i przyszłość młodych ludzi" - wspominał.

W kontaktach był ciepłym człowiekiem, potrafiącym zrozumieć innych. - Był bardzo pracowity. Opowiadał mi, że jeżeli idzie o pracę rektora, to najwięcej zawdzięcza swemu poprzednikowi prof. Józefowi Andrzejowi Gierowskiemu, od którego wiele się mógł nauczyć. Z mojego doświadczenia mogę powiedzieć tyle, że najlepiej czuł się w laboratorium, ale coraz bardziej był uwikłany w różne pełnione funkcje i dużo go to kosztowało. Co ważne, można się było z nim nie zgadzać i potrafił docenić odmienną opinię. Pamiętam, że zostałem poproszony kiedyś o rzucenie okiem na zepsutą aparaturę w Instytucie Biologii Molekularnej UJ, którym kierował profesor. Oceniłem, że nie nadaje się już do naprawy i trzeba ją wymienić. "Oj! Ale nie mówmy o tym profesorowi, bo się zmartwi" - usłyszałem. "Trzeba człowieka traktować poważnie, a nie jak dziecko. Powiedzcie mu o tym" - odpowiedziałem. Nie wiedziałem, że w międzyczasie szef instytutu wszedł i stanął za moimi plecami. "Dziękuję panu za tę uwagę" - powiedział, gdyśmy wyszli na korytarz - wspomina Janusz Bielec, krakowski biofizyk i informatyk.

Doceniał rolę kultury we współtworzeniu wspólnoty akademickiej. - Regularnie przychodził na nasze koncerty i spotkania opłatkowe. Doceniał to, że swoim śpiewem uświetnialiśmy wszystkie najważniejsze uroczystości uniwersyteckie i przyczyniamy się do współtworzenia tradycji akademickiej. Wspomniał o tym m.in. w 1987 r. w Collegium Novum UJ, podczas jubileuszu 110-lecia naszego męskiego chóru - mówi Zbigniew Suflita, chórzysta senior Krakowskiego Chóru Akademickiego UJ.