Rudy 102, rakieta i śpioch, czyli biegiem w nowy rok!

Paulina Smoroń

publikacja 31.12.2016 16:07

Ponad 2 tys. osób 31 grudnia w samo południe sportowym akcentem postanowiło zakończyć stary, 2016 rok.

Rudy 102, rakieta i śpioch, czyli biegiem w nowy rok! Na starcie biegu pojawił się nawet kartonowy czołg Paulina Smoroń /Foto Gość

Na starcie ustawionym na Małym Rynku zgromadził ich już 13. Krakowski Bieg Sylwestrowy. Jego uczestnicy do pokonania mieli jedną z dwóch tras: 10-kilometrową "Radosną dziesiątkę" lub "Smoczą piątkę" o dystansie 5 km. Każdą z nich zawodnicy musieli przebiec w 90 minut, choć na najlepszych nie trzeba było aż tak długo czekać.

Krakowianie z zachwytem, a niektórzy nawet ze zdziwieniem przyglądali się zabieganym sportowcom, a wszystko przez fantazyjne czy wręcz bajkowe kreacje. Jednak to, co było największą atrakcją dla kibiców, biegaczom nieraz przysparzało kłopotu. Niełatwo przecież biec z kilkumetrową rakietą kosmiczną czy z kartonowym czołgiem. Niewątpliwie warto jednak było się starać, bo na autorów najlepszych kostiumów czekały atrakcyjne nagrody.

- Te biegi to już nasza tradycja. Startujemy od 5 lat, a stroje zawsze wymyślamy dzień wcześniej. Nasze dzisiejsze przebranie to "Rudy 102". Cały czas myślimy, jak z tym czołgiem pobiec, ale mamy ze sobą taśmę klejącą, więc damy radę. W bieganiu strój bardzo przeszkadza, ale pomaga w dobrej zabawie i to dziś jest najważniejsze - mówił tuż przed startem Dariusz z grupy "Karton Magic".

W tym roku nagradzano zarówno najliczniej reprezentowaną grupę biegową, stroje indywidualne, jak i najciekawszy kostium pary, która całą trasę pokonała wspólnie, a na metę wbiegła, trzymając się za ręce. Szczególnie interesujące były przebrania nawiązujące do historii i tradycji Krakowa. Nie mogło więc zabraknąć smoków czy nowoczesnej wersji Lajkonika.

I choć wśród zawodników nie brakowało zawodowców, tego dnia wygrana nie miała tak wielkiego znaczenia. Najważniejsza była zabawa, a każdy, kto ukończył bieg, na mecie dostał pamiątkowy medal i gorący posiłek. Specjalne powitanie czekało również na zabiegane panie, bo każda z nich dodatkowo otrzymała różę.

- Za każdym razem jest tu cudowna atmosfera i biegniemy, żeby dobrze zakończyć ten rok. Nie startujemy po medale ani po zwycięstwo, lecz po to, żeby się wspólnie dobrze bawić - mówiła przebrana za śpiocha Małgorzata, która na bieg przyjechała aż z Gliwic.

Dobrą zabawę tuż przed sylwestrowym balem zapewnić sobie chciały również koleżanki z pracy przebrane za baletnice. - Życzymy wszystkim, żeby dziś bawili się tak cudownie jak my, a najpiękniejsze jest to, że biegając i bawiąc się, pomagamy. To jest coś fantastycznego! - mówiła Iwona.

W tym roku impreza miała bowiem szczególny charakter. Nie dość, że zawodnicy ze wspólnego biegania czerpali niemałą frajdę, to dodatkowo 2016 rok zakończyli dobrym uczynkiem - dochód z imprezy przekazany został na potrzeby Fundacji Wspierania Kardiochirurgii Dziecięcej "Schola Cordis" prof. Janusza Skalskiego.

- Medycyna jest mocno niedofinansowana, a przy tym jest bardzo droga i dlatego pomoc społeczeństwa jest tak ważna. Kardiochirurgia w Krakowie (w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Prokocimiu) jest na światowym poziomie i powinniśmy się tym chwalić. Właśnie dlatego warto ją wspomagać, a każda taka impreza służy temu, by drugiemu człowiekowi pomóc - mówił prof. Skalski.

Organizatorami tegorocznego biegu byli gmina miejska Kraków wraz z Zarządem Infrastruktury Sportowej w Krakowie i Krakowskim Klubem Biegacza "Dystans".