Świat nas podepcze, jeśli nie będziemy wierni Chrystusowi

Monika Łącka Monika Łącka

publikacja 28.04.2017 10:47

Przekonywał o tym abp Marek Jędraszewski podczas kwietniowych Dialogów u św. Anny. Opowiadał też o życiu św. s. Faustyny i 80. rocznicy powstania obrazu "Jezu, ufam Tobie".

Świat nas podepcze, jeśli nie będziemy wierni Chrystusowi Podczas "Dialogów" zostało m.in. odczytane pytanie o to, jaka jest różnica między prawem i sprawiedliwością a Bożym miłosierdziem Monika Łącka /Foto Gość

Tym razem mieszkańcy diecezji przysłali aż 60 pytań do arcybiskupa. Część z nich została odczytana, a metropolita udzielał obszernych odpowiedzi. Pierwsze pytanie dotyczyło różnicy pomiędzy prawem i sprawiedliwością a Bożym miłosierdziem.

Jak przypomniał abp Jędraszewski, zanim Chrystus przyszedł na świat, najpierw obowiązywało prawo Hammurabiego (głoszące zasadę: "oko za oko"), a następnie prawo Mojżeszowe. Jezus zradykalizował je jednak, mówiąc nie tylko "nie zabijaj", ale też ucząc, że "każdy, kto gniewa się na brata swego, podlega sądowi".

- Jezus domagał się, by człowiek był jak Ojciec, a ucząc ludzi modlitwy "Ojcze nasz", podkreślał słowa: "I odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom". Oznacza to, że warunkiem otrzymania przebaczenia od Boga jest to, byśmy i my okazywali innym przebaczenie. I dopiero jeśli przebaczymy bliźnim, mamy prawo oczekiwać przebaczenia win od Boga. Chrystus mówił więc o pierwszeństwie miłości miłosiernej nad prawem i sprawiedliwością - tłumaczył metropolita, dodając, że aby zrozumieć napięcie pomiędzy tymi dwiema rzeczywistościami, trzeba wejść w tajemnicę krzyża i prawdziwie znać Chrystusa, który z miłości do człowieka był gotów stać się ofiarą ludzkiego zła, i który - po ukrzyżowaniu - stał się "głupcem dla świata i zgorszeniem dla Żydów".

- Patrząc na Boga, często odnosimy do Niego ludzkie kategorie zła, sprawiedliwości i miłości, a miłosierdzie chcemy utożsamiać z pobłażliwością. Mówimy też: "Jeśli jesteś sprawiedliwy, to dlaczego nie reagujesz (gdy dzieje się coś złego)?". A Bóg uczy nas, że jest rzeczywistość, którą trzeba pokonać miłością, a nie sprawiedliwością, bo Bóg z miłości stworzył człowieka i obdarzył go wolnością - mówił arcybiskup.

24-letni Marcin poprosił o odpowiedź na pytanie, czy współczesny Kościół ma się radykalizować czy dalej dopasowywać się do świata, bowiem niektórzy zarzucają mu, że zbyt mocno ulega w wielu ważnych kwestiach temu, co chce słyszeć świat.

Metropolita przypomniał więc, że Jezus powiedział do swoich uczniów: "Idźcie i głoście Ewangelię", a nie: "Idźcie i głoście świat", więc sprawa jest oczywista: jeśli Kościół za bardzo zbliży się do świata, rozpłynie się. - Trudy świata są niepokojem Kościoła, ale to nie znaczy, że Kościół ma je przeżywać tak, jak świat. Ma być solidarny i ma te trudne sprawy przemieniać w świetle Ewangelii. Bo świat na zło reaguje buntem i gniewem, a chrześcijaństwo uczy, by patrzeć na nie poprzez tajemnicę krzyża - podkreślał hierarcha, przytaczając sytuację, którą zaobserwował wiele lat temu, podczas pobytu w Wiedniu. - Asfalt z ulicy wręcz wlewał się do budynku duszpasterstwa akademickiego. Wyjaśniono mi, że to symbol otwartości Kościoła na świat. Gdy wszedłem do kaplicy, nie znalazłem w niej tabernakulum. Okazało się, że było w kącie, przykryte stertą gazet, a ludzie zachowywali się tak, jakby byli w auli. Jeśli więc to ma być otwartość Kościoła na świat, to ja się z nią nie zgadzam. Nie możemy się zgadzać, tylko musimy iść do świata ze światłem Ewangelii, z Chrystusem - mówił abp Jędraszewski, co zebrani w świątyni nagrodzili oklaskami. - Jeśli sami zadepczemy drogę wyznaczoną przez Jezusa, to zaleje nas czerń asfaltu i przegramy, stracimy swoją tożsamość, a sól straci swój smak. I jeśli nie będziemy wierni światłości, którą jest Chrystus, to świat nas zadepcze - podkreślał biskup Krakowa.

17-letni Jan poprosił natomiast o wyjaśnienie, dlaczego ważna jest spowiedź i czy może Luter miał rację, odrzucając ją. Odpowiadając na to pytanie, metropolita nawiązał do 500. rocznicy reformacji, którą świętuje świat protestancki. - To była prawdziwa tragedia Kościoła Zachodniego, owocująca podziałami, rozłamami i powstawaniem różnych odłamów chrześcijaństwa - zauważył, wyjaśniając, że Luter odrzucił spowiedź, czyli tak naprawdę rzeczywistość, która jest dla człowieka bardzo niewygodna, gdy musi się przyznać: "To ja zgrzeszyłem, moja wina, coś muszę naprawić". - Ten moment bywa bolesnym upokorzeniem, ale przecież tylko prawda wyzwala i daje moc. A jeśli przyznamy się do winy i przylgniemy do Chrystusa, to ostatecznie On przyzna się do nas - mówił arcybiskup.

Jak również tłumaczył, błędnie rozumiemy spowiedź, zawężając ją jedynie do uklęknięcia przy konfesjonale i wymienienia grzechów. - Sakrament pokuty i pojednania przewiduje bowiem 5 warunków, które trzeba spełnić, aby przejść wewnętrzny proces nawrócenia, a zwłaszcza zadośćuczynienia win. Mamy się z nich dźwigać tak, jak dźwigał się Jezus upadający pod krzyżem naszych grzechów - podkreślał.

W pierwszej części spotkania arcybiskup opowiedział natomiast zebranym o życiu św. s. Faustyny i wyjaśnił, dlaczego Kościół jest ostrożny w stosunku do prywatnych objawień. Wyjaśnił też, dlaczego świat tak bardzo potrzebuje Bożego miłosierdzia.

- Jest jedno podstawowe objawienie, które związane jest z tym, co przekazał nam o Bogu Jezus Chrystus. Obraz Boga, który nam dał, został następnie pogłębiony po zmartwychwstaniu i wniebowstąpieniu Jezusa przez to, co przekazali apostołowie, i ten przekaz kończy się wraz ze śmiercią ostatniego z nich. To stanowi epicentrum, poprzez które możemy rozpoznać to, o czym naucza Kościół i co wyznajemy, mówiąc podczas Mszy św. Credo. Jednocześnie w dziejach Kościoła od początku pojawiają się objawienia prywatne, które wzbogacają to, co wiemy z Pisma Świętego. Te objawienia są ważne, bo jesteśmy jak roślinki, które potrzebują wzmocnienia - zauważył metropolita, dodając, że trzeba jednak zachować dużą ostrożność, bo wiele osób mówi, że ma objawienia, a w rzeczywistości konfabuluje lub cierpi na chorobę psychiczną.

- W przypadku św. Faustyny objawienia były prawdziwe i jej życie - podobnie, jak i życie innych osób, które mają mówić światu to, co mówi sam Bóg - nie było łatwe. Jej krzyżem było niezrozumienie przez otoczenie, jednak przyjmowała to z pokorą, a Bóg posługiwał się nią, by objawiać prawdę o miłosierdziu w dotkniętym nieszczęściami i złem świecie. To miłosierdzie nie ma granic i daje nadzieję, że świat może być inny, bo tam, gdzie rozlewa się zło, jeszcze szerzej rozlewa się łaska - przypomniał abp Jędraszewski.

Ostatnią częścią "Dialogów" były pytania zadawane przez osoby, które 27 kwietnia przyszły do kościoła św. Anny.

Kolejne takie spotkanie odbędzie się w czwarty czwartek maja.