Naśladowcy św. Floriana

Bogdan Gancarz Bogdan Gancarz

publikacja 04.05.2017 15:21

W krakowskiej świątyni pod wezwaniem świętego patrona strażaków i miasta Krakowa modlono się dziś w intencji obrońców przed pożarami oraz mieszkańców podwawelskiego grodu.

Naśladowcy św. Floriana Metropolita krakowski witał się ze strażakami, którzy swoją dzielnością w dawaniu świadectwa pomocy innym ludziom idą za przykładem ich patrona - św. Floriana Bogdan Gancarz /Foto Gość

We Mszy św. odprawionej w kościele św. Floriana pod przewodnictwem abp. Marka Jędraszewskiego z okazji odpustu parafialnego wzięli udział przedstawiciele władz wojewódzkich i miejskich oraz licznie zgromadzeni strażacy. - Nasza parafia, erygowana w 1184 r., od ośmiu wieków cieszy się obecnością św. Floriana męczennika - zwrócił się do obecnych ks. proboszcz Grzegorz Szewczyk.

O tym świętym patronie Krakowa, świątyni na krakowskim Kleparzu oraz strażaków, utopionym w 304 r. z kamieniem młyńskim u szyi w nurtach rzeki Anizy (obecnie  Enns), mówił w kazaniu metropolita krakowski. - Św. Florian stał się dla kolejnych pokoleń chrześcijan "żołnierzem Chrystusowym", nielękającym się ludzi, pamiętającym do końca o Chrystusie ukrzyżowanym i zmartwychwstałym - powiedział abp Jędraszewski.

Przypomniał, że św. Florian jest w Krakowie od wieków otoczony szacunkiem. - Zwłaszcza tych, którzy podobnie jak Tymoteusz, Florian i św. Paweł, idąc za nauczaniem Chrystusa, nie bali się dawać świadectwa o Nim również wtedy, kiedy przychodziło okazywać miłość i pomoc dla drugiego człowieka, nawet gdy ta pomoc wiązała się z osobistym ryzykiem. Tutaj pojmujemy, dlaczego on, męczennik tak odległych czasów, stał się patronem strażaków - tych, którzy z powołania, ale także swojej osobistej gotowości, hartu ducha i odwagi, nie boją się iść na ratunek ludzi, znajdujących się niekiedy w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Nie boją się, chociaż narażają swoje własne życie. Nie boją się, bo wiedzą - wszędzie tam, gdzie urzeczywistnia się dobro, bezinteresowne i ofiarne, uczestniczy się w losie Jezusa Chrystusa, wszędzie tam, gdzie jest miłość; aż do końca - powiedział abp Jędraszewski.

Nawiązując do Listu św. Pawła do Tymoteusza, metropolita zwrócił uwagę, że św. Paweł wyrażał zatroskanie, by Tymoteusz wzrastał w wierze. - Po tym zatroskaniu o rozwój duchowy, jest bardzo konkretne wymaganie - "Weź udział w trudach i przeciwnościach, jako dobry żołnierz Jezusa Chrystusa!" - powiedział abp Jędraszewski. - Z posłannictwem pokoju i miłości Tymoteusz poszedł dalej, przekazując to, co najbardziej cennego otrzymał od swojego nauczyciela i mistrza. Ci, którzy z kolei uwierzyli przepowiadaniom Tymoteusza, przekazywali tę swoją wiarę, by się nie bać, by trwać, by być "dobrym żołnierzem", kolejnym pokoleniom. I tak tworzył się Kościół pierwszych wieków; Kościół męczeński a jednocześnie ciągle młody, silny świadectwem męczeńskiej krwi chrześcijan - dodał metropolita krakowski.

W tym kontekście przypomniał powszechne prześladowania chrześcijan za czasów cesarza Dioklecjana, na początku IV wieku. - Wśród tych, którym przyszło dać świadectwo o Chrystusie ukrzyżowanym i zmartwychwstałym, znalazł się także Florian, oficer rzymski, który upomniał się o życie prześladowanych wtedy 40 legionistów. Ponieważ upomniał się o nich, ponieważ uważał, że nie może być obojętnym świadkiem ich prześladowania, sam został aresztowany, poddany okrutnym torturom. W końcu poniósł męczeńską śmierć - powiedział metropolita krakowski.

Była to jego pierwsza wizyta w parafii św. Floriana. Wśród duchowieństwa byli zaś m.in. ks. bryg. Władysław Kulig, kapelan Państwowej Straży Pożarnej w Małopolsce, i członkowie kapituł: metropolitalnej, św. Anny oraz wznowionej sześć lat temu kapituły św. Floriana i św. Jana Pawła II.