Misje nawet... przyłóżkowe

Monika Łącka

|

Gość Krakowski 20/2017

publikacja 18.05.2017 00:00

– Nigdy nie zapomnę chwili, gdy pewna misjonarka uklękła przed osobą na wózku inwalidzkim, ucałowała jej ręce i poprosiła: „Pobłogosław mi”. Modlitwa chorych naprawdę buduje Kościół, także ten na krańcach świata – przekonuje Jacek Wróbel.

– Gdy modlę się  za kogoś, łatwiej dostrzec mi w nim cząstkę Boga  – przekonuje Jacek Wróbel. Na zdjęciu z dwójką duchowo adoptowanych chłopców – Kamilem (po prawej) i Piotrem. – Gdy modlę się za kogoś, łatwiej dostrzec mi w nim cząstkę Boga – przekonuje Jacek Wróbel. Na zdjęciu z dwójką duchowo adoptowanych chłopców – Kamilem (po prawej) i Piotrem.
Monika Łącka /foto gość

Jacek na seniorów, osoby cierpiące, niepełnosprawne, chore psychicznie i fizycznie patrzy przez pryzmat wiary. Dostrzega w nich Chrystusa i przekonuje ich, że swoje cierpienie mogą ofiarować Jezusowi, a także prosić Go, by złączył je ze swoją męką na krzyżu i przemienił je tak, by stało się mocą Kościoła. A że Jacek to Boży szaleniec, który pomysłów na ewangelizację ma pod dostatkiem, to wymyślił też, by każdy mógł duchowo ado- ptować osoby niepełnosprawne intelektualnie. Wszak codzienna modlitwa za kogoś znanego z imienia i nazwiska sprawia, że staje się on dla nas ważny i bliski. Łatwiej jest wtedy zauważyć w nim godność dziecka Bożego i zrozumieć jego potrzeby – nawet jeśli ten ktoś nie mówi i jest przykuty do łóżka.

Dostępne jest 10% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.