Mamy krzepę! Dojedziemy!

Jan Głąbiński

publikacja 30.07.2017 13:03

W radosnych nastrojach około 80 uczestników wyruszyło na tygodniową Rowerową Pielgrzymkę z Giewontu na Hel.

Mamy krzepę! Dojedziemy! Po modlitwie pielgrzymi wsiedli na rowery i odjechali na północ Jan Głąbiński /Foto Gość

"Czyńmy pokutę. Dzielmy się chlebem" - to hasło IX Góralskiej Pielgrzymki Rowerowej z Giewontu na Hel. 80 osób pokłoniło się 30 lipca przed figurą Matki Boskiej Ludźmierskiej i wyruszyło do celu. Nad Bałtyk dotrą po 7 dniach pedałowania.

- Wszystko w Bożych rękach. Mamy krzepę, dojedziemy! My jesteśmy dobrze przygotowani, mamy całe potrzebne zaplecze. Każdy ćwiczył odpowiednie dystanse. Więc teraz tylko w drogę - mówi Jan Blańda, inicjator i główny organizator rowerowej pielgrzymki, który także jest jednym z jej uczestników. W organizacji pomaga Związek Podhalan i Towarzystwo Cyklistów "Orzeł" ze Spytkowic koło Chabówki.

W pierwszym dniu pielgrzymki pątnicy wyruszyli w sobotę na Giewont, a w niedzielę rano modlili się w sanktuarium na Krzeptówkach i na Olczy, skąd wyjechali do Ludźmierza. Tam przedpołudniem uczestniczyli w uroczystej Mszy św., której przewodniczył ks. Jerzy Filek, proboszcz i kustosz sanktuarium. - Trzymamy za was kciuki i prosimy o potrzebne łaski Gaździnę Podhala. Na pewno ma was także w sercu Królowa Morza w sanktuarium w Swarzewie, gdzie zmierzacie - mówił ks. Jerzy Filek. Żartował, że i on może wybierze się kiedyś na rowerową pielgrzymkę, ale na razie pozostanie na robieniu krótszych dystansów po Podhalu.

Uroczystą Mszę św. koncelebrowali kapłani biorący udział w pielgrzymce Ks. Tadeusz Skupień, proboszcz z Dębna, i ks. Józef Milian, proboszcz z Mogilan pod Krakowem. - Krzepa jest, ufam błogosławieństwo jest. Stąd jak Bóg da, to do celu dotrzemy za tydzień - mówił z radością ks. Józef. Kapłani, podobnie jak wszyscy inni uczestnicy, na czas pielgrzymki założyli specjalne rowerowe uniformy. Widnieje na nich herb papieski, postać św. Brata Alberta i dzieci z Fatimy, a także hasło: "Czyńmy pokutę. Dzielmy chlebem". - Nawiązujemy do orędzia Maryi z Fatimy i setnej rocznicy tego wielkiego wydarzenia, a także wspominamy św. Brata Alberta. W tym roku obchodzimy setną rocznicę jego śmierci. Dodam jeszcze, że część osób, które zawsze z nami pielgrzymowały, w tym roku wyruszyła na rowerach, ale do Fatimy. Łączymy się z nimi duchowo - dodaje J. Blańda.

Po wspólnej modlitwie, także przed figurą św. Jana Pawła II w ludźmierskim ogrodzie różańcowym, pątnicy zjedli śniadanie i wyruszyli w stronę Kalwarii Zebrzydowskiej.

Podczas ponadtygodniowego pielgrzymowania pielgrzymi-cykliści pokonają ponad tysiąc kilometrów. Najdłuższy z etapów liczyć będzie ponad 160 km. Przypadnie on już w drugim dniu na odcinku z Kalwarii do Częstochowy. Najstarszy z pątników ma 76 lat. Najmłodszy - zaledwie 12. - Na pielgrzymkę wybieram się z synem Bartoszem. Po prostu tak spędzamy aktywnie wolny czas, a do tego jeszcze liczy się dla nas wymiar duchowy tej podróży. Nie siadamy na rower nieprzygotowani, dlatego wierzymy, że będzie wszystko dobrze - mówi pani Urszula z Chabówki. 

Na trasie kolejnych etapów znalazły się te najsławniejsze i mniej znane sanktuaria: Jasna Góra, Zduńska Wola, Licheń, Nakło nad Notecią, Sianowo, Gniewino. Finał pielgrzymki nastąpi 6 sierpnia w sanktuarium Matki Boskiej Królowej Polskiego Morza w Swarzewie, skąd tego samego dnia pątnicy wyruszą na sam koniec Helskiego Półwyspu.

Tegoroczna pielgrzymka zyskała dofinansowanie małopolskiego marszałka.