Pokrzepiające spojrzenie Maryi

ps

publikacja 07.08.2017 19:42

W poniedziałkowe popołudnie pielgrzymi ze wspólnoty skawińsko-czernichowskiej dotarli do Matki Bożej Szkaplerznej.

Pokrzepiające spojrzenie Maryi Strudzonych pielgrzymów w Czernej radośnie powitali ojcowie karmelici Paulina Smoroń /Foto Gość

Ten krótki postój dla niektórych miał wymiar szczególny. 10 pielgrzymów tego dnia oddało się opiece Maryi, przyjmując szkaplerz. - Nie jestem zbyt obowiązkową osobą, ale chciałabym mieć mocniejszą wiarę. Szkaplerz będzie mi przypominał, dlaczego wierzę - mówiła Julia ze Swoszowic.

Choć skończyła dopiero 16 lat, życie mocno ją doświadczyło, a Maryja - czyniąc prawdziwe cuda - pomogła przetrwać najgorsze chwile. - Kiedy u mojej mamy wykryto nowotwór, lekarze nie dawali jej szans. Maryja zachowała ją na tej ziemi i wszystko dobrze się skończyło - opowiadała ze wzruszeniem.

Zanim jednak pątnicy dotarli do Matki Bożej Szkaplerznej, mieli do przebycia długą drogę. Na ich twarzach widać było trud pielgrzymowania, zwłaszcza na wzniesieniu tuż przed klasztorem. Słabości powiedzieli jednak "nie!" i wytrwale kroczyli przed siebie.

- Pokonanie tego stromego odcinka to nie lada wyczyn, ale warto! Z wszystkich trudów można się "obmyć" w źródełku Eliasza, a sił na dalszą drogę dodaje spojrzenie Matki Bożej Szkaplerznej - mówiła Anna ze Skawiny.

W pielgrzymim orszaku uwagę zwracały zwłaszcza dwie uśmiechnięte od ucha do ucha rodziny, które w drogę do Jasnogórskiej Pani zabrały swoje niepełnosprawne dzieci. Wierzą, że Maryja jest Matką, która opiekuje się wszystkimi swoimi dziećmi.

- Od wielu lat chodzę, żeby prosić o zdrowie dla mojego syna, który jest już po 19 operacjach spowodowanych przepukliną rdzeniowo-kręgową. Obiecałam mu, że go zabiorę, żeby o własnych siłach mógł dotrzeć do Matki Bożej, bo tak bardzo tego pragnął - mówiła Ewa z Mogilan.

Pan Rafał z kolei na pielgrzymkę krakowską przyjechał z… Częstochowy. - Chcę zachęcać młodzież, żeby założyła wyczynowe buty i wstała w końcu z kanapy. To, że mieszkamy w Częstochowie, nie znaczy, że mamy Maryję na wyciągnięcie ręki. Trzeba posmakować pielgrzymowania, bo to sama radość - przekonywał.

Jego syn Kacper również jest niepełnosprawny. - Mimo że nie mówi, idzie i głosi swoją postawą. Jest w tym lepszy niż niejeden ewangelizator. Nie zawsze przecież trzeba pięknie mówić, ważniejszy jest przykład - dodał.

Po krótkim postoju w Czernej pielgrzymi znów pełni energii ruszyli na nocleg do Gorenic. Przed nimi jeszcze 4 dni modlitewnej wędrówki.