Cel dnia: znaleźć dach nad głową

Monika Łącka Monika Łącka

publikacja 09.08.2017 19:49

Po ciężkim dniu pielgrzymi z VI wspólnoty 37. PPK dotarli na nocleg do Żelisławic. Część osób na nocleg trafiła do gościnnych domów, jednak większość śpi dziś w szkole i remizie. Taka jest właśnie pielgrzymia rzeczywistość…

Cel dnia: znaleźć dach nad głową O znalezienie pielgrzymom dachu nad głową dbają kwatemistrzowie wspólnoty skawińsko-czernichowskiej Monika Łącka /Foto Gość

Dzień do lekkich nie należał, bo do pokonania było aż 37 km, a żar lejący się z nieba zadania nie ułatwiał. Tym bardziej, że najpierw pielgrzymi szli przez Pustynię Błędowską, a potem, po postoju w Rokitnie Szlacheckim, wędrowali ulicami i lasem. Tych, którzy byli najbardziej zmęczeni, współtowarzysze drogi pocieszali krótko: jutro ma być jeszcze cieplej!

Na szczęście średnio co dwa kilometry, jak każdego dnia, czekał na nich specjalny samochód pełen butelek wody mineralnej i innych napojów.

Sił strudzonym pątnikom dodawała również rzecz jasna modlitwa - Różaniec, Koronka i mnóstwo, mnóstwo pieśni oraz piosenek, które niestrudzenie śpiewali tzw. muzyczni. Co więcej, podczas modlitw odczytywane też były intencje napisane przez pielgrzymów, a wiele z nich było tak bardzo osobistych i wzruszających, że poruszały wszystkie serca i sprawiały, że idący do Maryi jeszcze goręcej prosili ją o wstawiennictwo u Boga.

Na koniec dnia pielgrzymi ze wspólnoty skawińsko-czernichowskiej dotarli na upragniony nocleg do dwóch miejscowości: Żelisławic i Niwek. Część osób znalazła go w gościnnych domach, gdzie gospodarze od lat przyjmują pielgrzymów i mówią, że inaczej być nie może, bo przecież gość (czyli strudzony pątnik) w dom, to Bóg w dom.

- Pielgrzymów przyjmujemy od ok. 10 lat. Dlaczego? Po prostu jest to nasza potrzeba serca, chcemy zrobić dla tych ludzi dobry uczynek - bo w końcu dobro powraca do człowieka, a że żona, Zofia, sama chodzi na pielgrzymki, to dobrze rozumie sprawę - tłumaczy pan Antoni Lebiocki. W tym roku w ich domu dach nad głową znajdzie aż 20 osób!

Podobnie mówi też druga rodzina, chcąca jednak zachować anonimowość. - Gości przyjmujemy od 15 lat i dla nas to sprawa oczywista. Już nawet nie musimy ich zapraszać, sami się zgłaszają i cały rok jesteśmy w kontakcie - mówią. Dziś zaprosili do siebie 7 osób.

Większość osób tę noc spędzi jednak w miejscowej szkole i remizie strażackiej. Choć luksusów tam nie ma, to jednak najważniejsze, że można się położyć i wyspać przed dalszą drogą. Bo jeszcze tylko czwartek, ostatni nocleg i już będzie piątkowy poranek, czyli prosta droga na Jasną Górę.

20170809 162449
Pozdrowienie grupy 2. członu III 37. PPK dla Czytelników GN
Gość Krakowski